Czwartek 5 września 2013
Jeden z najbardziej przejmujących psalmów zaczyna się od frazy „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, o Panie słuchaj głosu mego …” (Ps 130). De profundis („z głębokości”) doczekało się wielu muzycznych i literackich opracowań, ciągle inspiruje.
Może nasze niewysłuchane i niespełnione modlitwy nie dochodzą do Pana Boga, wysłuchuje zaś tylko te płynące z głębi? A jak mają płynąć z głębi, kiedy my jesteśmy zwykle na powierzchni, rozproszeni i bezbarwni?
Wiem, że ludzi także słuchamy, jeżeli mówią nam ze swojego de profundis, a męczymy się zdani na trajkotanie o modzie, pogodzie i korkach w mieście. I sami dajemy się naprawdę innym tylko wtedy, gdy otwieramy im swoje de profundis.
Skąd mówię do Ciebie Boże? Skąd mówię do ciebie, przyjacielu? Jesteśmy przeogromnie spragnieni słów, myśli, wyznań, marzeń i modlitw, płynących z głębokości. Lepsze są trzy minuty z głębokości niźli cały długi pacierz z samego języka. Chyba, że wliczamy się w tych, co ze względu na swoje wielomówstwo chcą być wysłuchani. Ale to, jak czytamy, przed Panem Bogiem nie przechodzi. I ludziom lepiej powiedzieć krótkie głębokie wyznanie zamiast o tym i o tamtym bez końca.
Warto próbować tak się modlić i tak z ludźmi żyć, aż zrozumiemy, że tak naprawdę jesteśmy sobą tylko de profundis.
9 responses to DE PROFUNDIS JESTEŚMY