Poniedziałek 19 sierpnia 2013
Jeden człowiek, znany mi, ma na koncie Łysicę, Babią Górę, Giewont, Zawrat, nie pamiętam co w Alpach. Wkrótce wybiera się w Himalaje, jeszcze nie te najwyższe.
Jeśli dzisiaj przeklniesz jeden raz mniej, to za miesiąc przestaniesz w ogóle przeklinać. Jak wyhamujesz z jedną plotką dzisiaj, jesienią pozbędziesz się tej przywary całkowicie.
Wielu z nas ma szlachetne zamiary przemiany życia i chcielibyśmy osiągać piękne ideały. Całkowicie godne pochwały. Wielu z nas jednak przypomina trochę nieroztropnych i początkujących miłośników alpinizmu, rozpoczynających przygodę z górami od próby wdrapania się przynajmniej na K2 czy Lhoce. W ten sposób można tylko pomarzyć o Himalajach. I w gruncie rzeczy jesteśmy marzycielami, ideały mamy, ale nie czynimy nawet jednego kroku, aby je spełniać.
Nie ma rzeczy nieosiągalnych i za trudnych. Wszystko jednak zaczyna się od pierwszego kroku, pierwszego wysiłku.
12 responses to OD ŁYSICY PO K2