Piątek 12 lipca 2013
Dla większości ludzi żyjących w miastach punktem odniesienia są skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, wielkie budynki, centra handlowe i dzielnice rozrywki. Zarządzają nami światła czerwone, zielone i pomarańczowe, zielone strzałki, pasy pojedyncze i podwójne, zebry, znaki zakazu, nakazu i ostrzegawcze, drogowskazy i szlabany. Oczywiście wszystko to porządkuje i organizuje nasze życie, przynosi pewnie wiele pożytku.
Przynosi wiele pożytku choć zwalnia z obowiązku myślenia oraz angażuje w tak wysokim stopniu uwagę, że niczego prawie nie widzimy dookoła. Są takie miasta na świecie (większe od Warszawy!), gdzie można przez skrzyżowanie przejechać na czerwonym świetle, o ile nic nie jedzie na drodze z zielonym światłem. Głupie? Może jednak u podstaw takiego rozwiązania tkwi postulat myślenia? Znam przypadek pani, która stała późną nocą przez ponad kwadrans na czerwonym świetle, dopiero telefon do męża przyniósł rozwiązanie – sygnalizacja ma awarię! W kodeksach drogowych niektórych państw istnieje zapis, że nie wolno parkować w miejscach utrudniających ruch, i w związku z tym znak zakazu zatrzymywania się i postoju jest bardzo rzadki. W Polsce zawsze rozśmiesza mnie napis „Nie parkować przed bramą wjazdową”, przecież to jest naprawdę komunikat dla ćwierćinteligentów, każdy z inteligencją ciut większą może sobie wyobrazić, że z bramy wyjeżdżają samochody.
Znaki, światła, linie, tablice, a dalej paragrafy, ustępy, kanony i rosnąca liczba ustaw, niby mają nam ułatwić życie, ale w sumie zabijają myślenie i wrażliwość. Ilekroć wertuję Ewangelię, znajduję w niej świeży powiew wolności i zaproszenie do otwarcia się.
W Jezusowym nauczaniu o zbawieniu i najważniejszych sprawach człowieka, pojawiają się przedziwnie błahe istoty. Są w nim wróble (od których jesteśmy ważniejsi w oczach Boga), są lilie polne (piękniejsze od nas mimo cudów kosmetologii), jest drzewo figowe (które zostaje ocalone na kolejny rok, co podpowiada i nam szansę nawrócenia), jest ziarno pszeniczne (które obumiera, aby przynosić obfity owoc), jest krzew winny (tkwiące w nim gałązki tętnią życiem) oraz drobny grosz wdowi, co posłużył za motto wykładu o miłości absolutnej.
Z kolei ewangeliczna wolność i rozmach wyobraźni, pozostawiły nam sceny warte uwagi – że da się chodzić po tafli jeziora (i nie tonąć), nakarmić pięcioma chlebami i dwoma rybami pięć tysięcy mężczyzn (bez jakiegoś ukrytego cateringu) oraz zamienić wodę w wino, bez ingerencji sztukmistrzów.
Może zobaczymy dziś jakieś niepokaźne wróble, może staniemy przed ważnym wyzwaniem uczynienia tak zwanej rzeczy niemożliwej. I może okaże się, że wszystko jest znakiem od Pana Boga i że mamy o wile większe możliwości niż dotychczas myśleliśmy.
18 responses to CZERWONE ŚWIATŁA I WOLNOŚĆ CAŁKOWITA