MIŁOŚĆ W POŁOWIE WARKOCZA

 

Wtorek 2 lipca 2013

 

 

W harcerski batalionie „Wigry” rozkwitła w czasie Powstania Warszawskiego niejedna miłość. O jednej wiem na pewno. Basia na śmierć zabujała się w Tadeuszu a trzeba było walczyć i bić się za Polskę i za stolicę. Przed jedną z akcji dała ukochanemu pół warkocza.

 

– Masz, schowaj w panterce, zobaczysz, nic ci się nie stanie! W tym warkoczu jest cała moja miłość!

 

Miała rację, Tadeusz przeżył, ale ona straciła życie w zagruzowanej bombami piwnicy.

Pani Helena ledwo zdążyła wcisnąć do ręki syna mały medalik, bez łańcuszka. Jan, najstarszy syn, został wywieziony w 1941 r., jak wielu innych ze Stanisławowa na Kresach w głąb Rosji. Przeżył łagier, tułaczkę, ciężkie roboty. Codziennie patrzył w medalik i wspominał Matkę. Odnalazł ją po wojnie, pokazał medalik i podziękował za ocalone życie.

Bronisław i Maria to przedwojenne małżeństwo, które rozłączyła okupacja a potem jego konspiracja i długie więzienie w stalinowskich lochach. Przy rozstaniu obiecali sobie, że codziennie o zachodzie słońca wzbudzą wzajemnie myśl o sobie i zmówią krótką modlitwę. Nie widzieli się 9 lat, a potem już do końca życia zachowali tradycję posyłania sobie wieczorami, o zachodzie słońca, myśli i modlitwy.

Historie powyższe znam ze słyszenia i z czytania. Te i inne, przekonują mnie, że miłość da się zaklinać w małe przedmioty, proste rzeczy, a przede wszystkim, że chroni kochane osoby, że „we wszystko wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję”. To działa.

 

 

Itinerarium , , , , , ,

20 responses to MIŁOŚĆ W POŁOWIE WARKOCZA


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.