Albo kazanie na uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela
Poniedziałek 24 czerwca 2013
Trzeba mieć pomysł na życie. Setki znakomitych specjalistów pracuje nad tym, abyśmy kupowali gotowce wymyślone przez nich. Mniej więcej chodzi o to, abyśmy stali się sprawnym kółkiem w maszynie. Nie jest dobrze, abyśmy myśleli po swojemu, rozważali i szukali sensu.
Mamy uczyć się, potem pracować, a przede wszystkim wydawać pieniądze na niezliczone szczęścia, podsuwane nam przez koncerny starające się zawładnąć naszą wyobraźnią. Najlepiej jeśli uwierzymy w jakieś szczęście uniwersalne, produkowane w miliardach egzemplarzy, wtedy produkcja jest tania a zysk gigantyczny. Gorzej, jeżeli zaczniemy myśleć po swojemu, pytać się o co chodzi i szukać jakiejś oryginalności.
Nie daj Boże, byśmy, na przykład, zaczęli sami gotować, rezygnując z usług globalnych sieci, wciskającym (skutecznie) śmieci w nasze żołądki. McDonald i reszta dobrze to wiedzą i wpompują miliardy dolarów, abyśmy uwierzyli, że ich niesmaczne kotlety są rarytasem.
Dlatego trzeba mieć pomysł na swoje życie, wierzyć bardziej sobie i przyjaciołom niźli reklamom i bilbordom. Pomysł na życie układa się w głowie, układa się dzięki mądrym książkom, pięknym filmom. Dodać trzeba oddychanie zapachem zielonej i świeżej trawy i nocne zagapienia w pełnię księżyca. Pomocne są rozmowy z ciekawymi ludźmi i słuchanie filozofów. Wskazane są długie chwile rozmyślań nad świętymi księgami i ufność w szepty Ducha, sączone w ciszy w nasze serca. A przede wszystkim nie wolno zwątpić w Wielką Miłość, której nie przyniesie nam na tacy najbardziej przystojny kelner ani nie podaruje na kredyt żaden bank.
Na kanwie wspomnienia św. Jana Chrzciciela, z pozoru dziwaka i odludka, patrona dzisiejszego poniedziałku, przypominam, że trzeba mieć pomysł na swoje życie.
LITURGIA SŁOWA
(Łk 1,57-66.80)
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: Nie, lecz ma otrzymać imię Jan. Odrzekli jej: Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię. Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: Jan będzie mu na imię. I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.
19 responses to DOBRY POMYSŁ NA ŻYCIE