Kazanie na Uroczystość MB Królowej Polski
i Rocznicę Konstytucji 3 Maja
Piątek 3 maja 2013
W Opatrzność Bożą wierzę mocno, jej działania doświadczałem (i doświadczam) często i to wtedy, gdy groziło mi coś złego ze strony ludzi czy też ze strony jadących we mnie samochodów, czy w czasie niepotrzebnych szarż w wysokich górach.
Myślę także, że Opatrzność Boża, mimo wszystko, czuwa nad dziejami ludzkości, zwłaszcza w ostatnich kilkudziesięciu latach, kiedy kilka krajów dysponuje bronią zdolną do zniszczenia naszej planety. Jako Polak z wdzięcznością patrzę na losy mojego narodu. Ponad 100 lat rusyfikacji i germanizacji nie wystarczyło, abyśmy zniknęli, podobnie jak pięć lat okrutnej drugiej wojny światowej i prawie pięćdziesiąt usilnego wynaradawiania podejmowanego przez komunistów. Nam się powiodło, ale przecież z powierzchni Ziemi zniknęły narody tworzące wybitne cywilizacje, że wspomnę tylko Majów i Azteków w Ameryce czy choćby Jaćwingów, naszych dawnych sąsiadów z północy. W nowszych czasach mamy powody do wdzięczności Bogu za rok 1978 i wybór Jana Pawła II, za rok 1980 i Solidarność, za rok 1989 i powrót niepodległości.
W trakcie uchwalania Konstytucji 3 majowej (1791) ówcześni parlamentarzyści polscy wyczuwali już dobrze działanie Pana Boga w historii narodu i postanowili jako wotum wdzięczności wznieść w Warszawie Świątynię Opatrzności Bożej (fragment uchwały załączam na końcu). Pierwszą cegłę pod to wotum wmurował sam król Stanisław August, przy pomocy złotej kielni i złotego młotka, resztę cegieł przy pierwszym filarze układali murarze w białoczerwonych kombinezonach. Wszystko trwało 8 godzin, przy akompaniamencie armatnich salw. Były już zapewnione publiczne pieniądze na wzniesienie kościoła. Ale weszła do stolicy armia carska, potem ostatni rozbiór, okupacja rosyjska.
Idea Świątyni powraca w roku 1921, kiedy ówczesny sejm przyjmuje „Ustawę o wykonaniu ślubu uczynionego przez Sejm Czteroletni, wzniesienia w Warszawie świątyni pod wezwaniem «Opatrzności Bożej»”. Były skomplikowane przeprawy z projektami, niektóre zostały odrzucone z racji zbyt futurystycznych rysów (kościół, wedle nich, miał przypominać gazownię lub fabrykę). Wreszcie przyszła zgoda, zebrano spore pieniądze, wmurowano nowy kamień węgielny – tym razem był to głaz, na którym modlił się Kościuszko pod Racławicami przed zwycięską bitwą z Moskalami. Pierwsze łopaty zostały wbite w ziemię w lipcu 1939 roku.
Myśl o spełnieniu ślubów przodków powróciła po roku 1989. Znów po perypetiach z projektami, zostało wyznaczone nowe miejsce. Pobłogosławił je sam Jan Paweł II, tak samo jak nowy kamień węgielny. Świątynia Opatrzności Bożej stoi dziś już w stanie surowym, dzięki konsekwencji i uporowi Prymasa Glempa i kardynała Nycza, choć końca budowy jeszcze nie widać.
Współczesne rządy i sejmy, te po roku 1989, nie znalazły sposobu, aby jakkolwiek wspomóc finansowo dzieło zainicjowane przez przodków. Parlament nasz zdobył się jedynie na uchwałę (1991, w 200-lecie Konstytucji), w której zapisano: „Sejm III Rzeczypospolitej uważa, że śluby złożone przed dwustu laty Naród powinien pilnie wypełnić.” (więcej z tego kuriozalnego dokumentu cytuję na końcu). Pewnie wiecie, co mnie trafia, kiedy władza nakazuje mi coś „pilnie wypełnić”, sama nie kiwając palcem.
Znam te wszystkie gadania o konstytucyjnym rozdziale państwa i religii, ale w tym przypadku chodzi o pewnego ducha, wierność woli narodu, wyczucie sensu dziejów. Są takie momenty w historii, kiedy trzeba się opowiedzieć, mimo wszystko, nawet wbrew prawu i w obliczu przykrych sankcji, po „właściwej stronie”. Herbert nazwał to „potęgą smaku” (cały wiersz niżej):
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
„Potęga smaku” lub jej brak, decydowały o tym, że ktoś był w szeregach konfederacji Targowickiej, a inny szedł w zaciągu Kościuszki; ktoś stawał się volksdeutschem, a inny wstępował w szeregi Armii Krajowej; ktoś był członkiem partii komunistycznej, a inny drukował i rozdawał ulotki z prawdą o Katyniu. Wyostrzam nieco, aby podkreślić znaczenie odwagi, wierności, „smaku”.
Zrobiłem sobie prostą symulację. Ideę budowy wotum wdzięczności Bogu popierali i realizowali (z powodów niezależnych od nich, nieskutecznie) władcy I Rzeczpospolitej (do 1795 r.) oraz ci z II Rzeczpospolitej (do 1939 r.). Po stronie tych, którzy tej idei byli przeciwni, sabotowali ją lub nic ku jej realizacji nie zrobili znajdują się: okupacyjne władze carskie (do 1918 r.), okupacyjne władze niemieckie (do 1945 r.), władze komunistyczne (do 1989 r.) oraz wszystkie władze III Rzeczpospolitej (i przez moment IV) po roku 1989. Rozumiem, jak już wspomniałem, wszystkie prawa, niemożności, uwarunkowania, rozdziały państwa i Kościoła. Niemniej w tym przypadku, jeśli chodzi o zachowanie Parlamentów, Prezydentów i Premierów po roku 1989, zawiodła „potęga smaku” oraz nastąpił (nie po raz pierwszy) rozdział państwa i narodu! Widzę, że naród i bez zachęty posłów wypełni śluby przodków sprzed ponad 200 lat. A władzom wstyd, hańba i na pohybel.
Uchwała Sejmu Czteroletniego z 1791 r.
„Władzy wykonawczej zalecamy, […] Wyznaczenie nabożeństwa w jednym dniu po wszystkich w całym kraju kościołach, to jest dnia ósmego miesiąca maja roku bieżącego, na podziękowanie Bogu za zdarzoną chwilę pomyślną wydobycia Polski spod przemocy obcej i nieładu domowego, za przywrócenie rządu, który najskuteczniej wolność naszą prawdziwą i całość Polski zabezpieczyć może, za postawienie tym sposobem ojczyzny naszej na stopniu mogącym prawdziwą w oczach Europy zyskać jej konsyderacyją, przewielebnym biskupom zalecamy, naznaczając dzień świętego Stanisława biskupa męczennika, patrona Korony Polskiej, za uroczysty w roku, który my i potomkowie nasi obchodzić będziemy za dzień poświęcony najwyższej opatrzności, po którym ojczyzna śmiało i bezpiecznie po tylu nieszczęściach odetchnąć może. Chcemy oraz, aby duchowieństwo tak świeckie jako i zakonne w naukach chrześcijańskich, które prawowiernemu winno ludowi, nie przestało zachęcać wszystkich do podobnych Bogu dziękczynień. Aby zaś potomne wieki tym silniej czuć mogły, iż dzieło tak pożądane, powinno największe trudności i przeszkody, za pomocą najwyższego losami narodów rządcy do skutku przywodząc, nie utraciliśmy tej szczęśliwej dla ocalenia narodu pory, uchwalamy, aby na tę pamiątkę kościół ex voto wszystkich stanów był wystawiony i najwyższej Opatrzności poświęcony.
Uchwała Sejmu III Rzeczpospolitej z 1991 r.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wyraża uznanie dla inicjatywy prymasa Polski kardynała Józefa Glempa wzniesienia w Warszawie Świątyni Opatrzności Bożej. Budowę Świątyni uchwalił Sejm Czteroletni jako Wotum Narodu za Konstytucję 3 Maja 1791 r. 17 marca 1921 r. Sejm Ustawodawczy odnowił to zobowiązanie. Niestety przyjętej wówczas ustawy nie zdołano wykonać. Sejm III Rzeczypospolitej uważa, że śluby złożone przed dwustu laty Naród powinien pilnie wypełnić. Świątynia Opatrzności Bożej będzie symbolem wdzięczności Narodu za odzyskanie wolności w 1989 r., 20 lat pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II, Jubileusz 2000 lat Chrześcijaństwa.
Zbigniew Herbert
Potęga smaku
Pani Profesor Izydorze Dąmbskiej
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców bark
nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach
Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów
Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby
za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
13 responses to WŁADZOM WSTYD HAŃBA I NA POHYBEL