Sobota 4 maja 2013
Staram się być bardzo życzliwym człowiekiem. W ostatnich dniach co rusz tłumaczę innym, że we wtorek wcale nie było soboty, tak jak i w czwartek; a środa i piątek nie były pomimo pozorów niedzielami. Wszystko było jak zwykle, a weekend rozpoczyna się dzisiaj, czyli w jedyną sobotę tego tygodnia. Tłumaczę to prostym, jasnym językiem, dzięki czemu ludzie coś tam rozumieją i mają w życiu łatwiej.
Kilka dni temu byłem świadkiem, jak młoda pani, artystka zresztą, musiała przeparkować swój samochód. Rozejrzała się trochę bezradnie po dość dużym parkingu i zapytała o radę mnie i kolegę:
– Gdzie tu przejechać?
– Może pani stanąć pomiędzy renówką i oplem – wystrzelił kolega.
– Aaaa …. – wytrzeszczyła oczy młoda szoferka i miotała spojrzeniem po całym placu.
– Niech pani zaparkuje między tym większym czerwonym samochodem a tym mniejszym srebrnym – doradziłem.
– Dziękuję! Dziękuję bardzo! – promieniowała dziewczyna. I za parę minut faktycznie ustawiła auto pomiędzy samochodem większym czerwonym a mniejszym srebrnym, pomiędzy renówką a oplem swoją drogą.
Wyjaśniłem koledze, że do ludzi trzeba mówić prosto, jasno i obrazowo, a nie jakimś skomplikowanym żargonem technicznym. No łobuz, takim slangiem do młodej kobiety!
Wiele lat temu miałem przyjemność pracować z pewnym proboszczem, zacnym i gorliwym duszpasterzem, który miał jednak dość duży talent do komplikacji werbalnych. W Wielkim Poście, przy ładnej pogodzie zapraszałem młodzież na drogę krzyżową po wzgórzach i zagajnikach w pobliżu kościoła, utarło się, że odprawiamy wtedy w plenerze. Podrzuciłem księdzu proboszczowi informację do ogłoszeń duszpasterskich, że w następnym tygodniu „Droga krzyżowa dla młodzieży będzie odprawiana w plenerze”.
Na pierwszej mszy stoję w zakrystii i słyszę, jak ów dzielny farosz czyta:
– W tym tygodniu droga krzyżowa dla młodzieży zostanie odprawiona w szarej rzeczywistości dnia codziennego poza obrębem murów kościoła. Zapraszamy!
Na początku sam zachodziłem w głowę, co autor mógł mieć na myśli. Postanowiłem sprawdzić u źródeł.
– Co to ksiądz proboszcz napisał o tej drodze krzyżowej dla młodzieży? – pytam.
– Plener! Plener! Ludzie nie rozumieją obcych słów, trzeba im mówić prosto! – wyjaśnił.
Za chwilę do zakrystii wchodzi dwójka młodych ludzi, zaangażowanych w duszpasterstwo i pytają:
– Proszę księdza, gdzie w tym tygodniu będzie droga krzyżowa?
– W plenerze! – pośpieszyłem z odpowiedzią.
– A! To dziękujemy! Na pewno przyjdziemy!
No tak, do ludzi trzeba mówić prosto, jasno i obrazowo, z życzliwości dla nich.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, z pewnością niektórzy z was akurat przebywają gdzieś tam w szarej rzeczywistości dnia codziennego poza obrębem murów kościoła a i własnych domów także.
19 responses to MIĘDZY WIĘKSZYM CZERWONYM A MNIEJSZYM SREBRNYM