Kazanie na Niedzielę Palmową
24 marca 2013
Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa. Czytamy to dzisiaj, słyszymy. Może się nawet wzruszymy, bo na drodze męki Chrystusa wcielamy się w postać Weroniki albo Szymona, jedno i drugie pomaga, niesie ulgę. A my chcemy być dobrzy, szlachetni i współczujący.
Opis Drogi Krzyżowej Jezusa z Nazaretu to trzy, cztery, najwyżej pięć zdań w Ewangelii (rozbudowaliśmy to aż do czternastu stacji w nabożeństwie, ale to dopiero od XIV wieku). I nie chodzi o szczegóły, na przykład o liczbę upadków. Męka, etymologicznie, oznacza przygniecenie olbrzymią masą, jakimś niewyobrażalnym ciężarem. Niekiedy mam przed oczyma taki obraz – rozpędzony pociąg z wieloma wagonami ciężkiego ładunku, uderza w jednego człowieka, stojącego spokojnie na torze. Po to, aby przyjąć na siebie, i w siebie, cały gabaryt zła, grzechu, świństwa, obrzydliwości, skrytych zemstw i bezgłośnej nienawiści. To wszystko, Twoje i moje zła, zła każdego człowieka i wszystkich ludzi, uderza z piorunującą prędkością w jednego Człowieka.
Kto nie kocha schodzi z toru, a co mnie obchodzą grzechy innych? Kto kocha, zostaje i czeka na uderzenie taboru. A jak już nastąpi Zderzenie, otworzy się najpiękniejsza karta, Życie Wieczne.
Kazanie w wersji głosowej na www.itinerarium.pl
11 responses to WIECZNOŚĆ NA TORACBH