PRZEBACZAM CI I PRZEBACZ MI

Wtorek 26 lutego 2013

 

Jeżeli Wielki Post ma być czasem porządkowania  życia, to jedną z najważniejszych niw jest ciernista ziemia gniewów i nienawiści, na której ma zakwitnąć przebaczenie. I nie chodzi o to, żeby przypominać o przebaczeniu i mówić o nim, ale żeby je spełnić. I w związku z tym kilka podstawowych kwestii.

Sytuacje gniewu, agresji, zranienia i nienawiści, są treścią doświadczenia każdego z nas. Do końca życia trafiać będą  w nas złe słowa, prześmiewcze gesty, pomówienia, oskarżenia, może nawet dostaniemy po gębie, przenośnie i dosłownie, możemy zostać okradzeni, pobici, ktoś może skrzywdzić osoby bardzo nam bliskie i to bardzo boleśnie. To wtedy, gdy nas dosięga jakieś zło. Ale i odwrotnie, nie jesteśmy aniołami i sami razimy innych złymi myślami, ostrymi słowami czy wreszcie podłymi gestami i czynami. Jesteśmy zawsze w sytuacji, gdy krzywdzimy (choćby mimowolnie) i zarazem jesteśmy krzywdzeni (także niekoniecznie celowo). Co z tym zrobić?

Po pierwsze, najgorsze rany zadajemy i otrzymujemy w relacjach z osobami najbliższymi. Im bliżej siebie jesteśmy tym częściej, mocniej i głębiej możemy się ranić. Dlatego bolą najbardziej zranienia od żony, męża, ojca, matki, przyjaciela.

Po drugie, jeśli nie podejmiemy próby przebaczenia, gniew, pamięć krzywdy, zaczną nas zżerać i niszczyć. Właśnie nas, a nie tych, którzy nas zranili! Nieprzebaczone zło najpierw zakazi nasze myśli, uczucia i pragnienia. Skrzywi nam spojrzenie na wszystkich ludzi i na całe życie. Nieprzebaczone zło zawładnie wszystkimi sferami naszego życia. Może nawet przerodzić się w trwałe zgorzknienie, rozczarowanie światem i życiem. Można próbować zagłuszyć ból aktami zemsty, ale to nic nie da, bo zemsta jest nienasycona. Tak, jeśli nie przebaczymy, będziemy się mścić (albo przynajmniej próbować) do końca życia i będziemy umierać nienasyceni żądzą skutecznego rewanżu.

Po trzecie, przebaczenie jest kwestią decyzji, aktem woli. „Chcę Ci przebaczyć!”. Uczucia nie od razu pójdą za naszą wolą i będą się odzywać jeszcze długo po akcie przebaczenia, ale w końcu podążą za wolą. Najpierw więc trzeba chcieć przebaczyć i podjąć taką decyzję.

Po czwarte, są sytuacje, kiedy nie mamy tyle siły, żeby przebaczyć. Wtedy nie pozostaje nic innego jak żarliwie i mocno prosić Pana Boga o łaskę przebaczenia – jedną z takich sytuacji opisałem w Itinerarium 12 grudnia 2012 (niżej przytaczam ten wpis) .

Po piąte, tylko przebaczenie czyni nas w pełni wolnymi, gniew, odruchy odwetu, zniewalają nas i dają miejsce do szaleństw szatana w naszej duszy. W przebaczeniu stajemy się ludźmi naprawdę głęboko wolnymi i szczęśliwymi.

Po szóste, przebaczenie pozwala nam poczuć się blisko Boga, który zawsze (ZAWSZE) przebacza – o tym też we wspomnianym grudniowym wpisie.

I po siódme, z przebaczeniem jest tak, że im szybciej tym lepiej. Dlatego natychmiast wyślij dobrego esemesa czy maila, zadzwoń czy umów się na rozmowę. Teraz. Bo przypominam, że szatan zwykle podpowiada –„Jutro, kiedyś, później …” A Pan Bóg działa Tu i Teraz.

 

 

ŚWIĘTA NA CMENTARZU

Środa 12 grudnia 2012

 

 

Szalona miłość pani Leokadii trwała ponad 40 lat. Kochała męża obłędnie, dbała i troszczyła się, nadskakiwała i darzyła szacunkiem. Jej uczucia doszły do szczytu w czasie choroby męża, przesiadywała przy nim dniami i nocami, do samego końca. W dowód miłości wystawiła nieboszczykowi piękny pomnik, prawie sarkofag, któremu nic nie dorównywało na cmentarzu. Miłość poza grób.

W rok po śmierci męża porządkowała jego ostatnie ziemskie manatki. Pech chciał, albo diabeł, że wpadły jej w ręce listy, jakie mąż otrzymywał od kochanki. Koszmaru dopełniał fakt, że kochanką była jej własna siostra. To był najbardziej tragiczny dzień w życiu Leokadii. Życie straciło sens, a wielka miłość przerodziła się w jeszcze większą nienawiść. Siostra dostała po gębie, nie chciała jej znać. Mężowi odwdzięczyć się nie było jak, ale jednej nocy w furii poszła na cmentarz i młotkiem rozpirzyła sarkofag, na tyle ile umiała. „Tłukłam trzy godziny, wszystko, anioły, krzyż, tablicę.”

Poczucie zranienia, krzywdy i oszukania, zżerało kobietę także fizycznie. Zgarbiła się, na twarzy wręcz wyblakła, jadała mało i rzadko. Rozmawialiśmy wielokrotnie, ale wątpię czy jakiekolwiek mądre rady mogły mieć jakieś znaczenie. Namawiałem panią Leokadię, prawie dwa lata, aby przebaczyła i mężowi i siostrze. To jedyna metoda, aby wyleczyć wrzód, jaki nosiła w sobie. Kilka razy wspólnie modliliśmy się o moc do przebaczenia, bo po ludzku nie mamy tyle siły. Bóg ma nieprzebrane zasoby przebaczenia. I dzieli się nim z nami. Wiele razy mówiłem to, w co sam wierzę i praktykuję: „Ten, kto przebacza może poczuć się jak sam Bóg. Nic tak nas nie upodabnia do Niego jak przebaczenie ludziom.” Przed pierwszym listopada poprosiła, abyśmy wspólnie poszli na cmentarz. Byłem świadkiem, jak wypowiadała słowa przebaczenia przy zniszczonym grobie męża. Przebaczenie krztusiło się we łzach, szlochu i jęku. Z siostrą poradziła sobie już sama, choć bliskość między nimi już nie wróciła; nie ma potrzeby zresztą.

Pani Leokadia odwiedza męża na cmentarzu, grobowiec jest odnowiony i zadbany, choć bez fajerwerków, nie ma potrzeby zresztą. Kobieta cieszy się resztą swojego życia, ma wspaniałe dzieci i wnuki.

Boże Narodzenie spotkało panią Leokadię tuż przed Wszystkimi Świętymi. I przydarza się w ten dzień, kiedy mam dość mocy, aby przebaczyć. A święta to tylko święta.

 

 

 

 

 

 

Itinerarium , , , , , , , , , ,

39 responses to PRZEBACZAM CI I PRZEBACZ MI


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.