Poniedziałek 25 lutego 2013
Tylko nieliczni z nas nie umrą, choć niesłusznie mniema się, że wszyscy umierają. Wielki Post to może być także czas nadawania sensu własnej śmierci.
Różnie się mówi o tym momencie, że ktoś kopnął w kalendarz, przekręcił się, odszedł, skonał czy zmarł. Urzędowo z boku pojawia się stwierdzenie: „Nastąpił zgon”.
Życia trzymamy się kurczowo, wszystkimi pazurami, niepewni czy to które tu mamy jest jedyne, czy może jest inne Tam. I wypilibyśmy każdy nektar, który dałby nam dwieście albo i trzysta lat, a najlepiej wieczność po tej stronie.
Jest taki niezwykły logion Jezusa: „Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać”. (J 10,17-18). Jezus zatem życie oddawał i oddał, władał swoim życiem i oddał. A to różnica – życie oddać czy umrzeć, kopnąć w kalendarz lub odejść. Jezus dysponował swoim życiem i w wolnej decyzji oddał je, wiemy za kogo i dlaczego.
I jeśli można coś mądrego z życiem zrobić, z życiem i jego finałem, to warto je za kogoś oddać i wiedzieć dlaczego. Po co umierać z żalem, z goryczą, że się życie traci i że ktoś nam je odbiera? Sam, codziennie się uczę sztuki oddawania życia, z przekonaniem, że naśladuję Chrystusa. Myślę, że nie wszyscy umrzemy, niektórym z nas może uda się oddać życie.
Dziwne to, prawda? Kiedy Jezus wypowiedział cytowany wyżej logion, spotkał się z następującą reakcją części (opiniotwórczych) słuchaczy: „On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go słuchacie?” (J 10, 20). Zatem, jeżeli zechcecie oddawać swoje życie, zamiast umierać, nie zdziwcie się, że komentarze, na blogach i gdzie indziej, będą raczej niepochlebne. Ale czy żyjemy lub oddajemy życie dla komentarzy? Niemniej, jeśli chce się naśladować Pana Jezusa, trzeba się zawsze liczyć z jakąś głupią frondą.
49 responses to O SZTUCE ODDAWANIA ŻYCIA