TRZYDZIEŚCI SIEDEM MSZY
Kazanie na IV Niedzielę Adwentu
23 grudnia 2012
Dziś Ewangelia mówi o Marii biegnącej do swojej kuzynki Elżbiety z posługą, pomocą.
Kiedy pierwszy raz do zakrystii wpadła pani Maria i rozpoczęła swoją tyradę, nie mogłem nadążyć zapisywać jej poleceń. Pochodziła ze znanej i szanowanej rodziny mieszczańskiej, prowadzącej jedną z najsłynniejszych cukierni i herbaciarni w mieście. Była seniorką rodu i znała wszystkich z każdej gałęzi.
– Proszę trzynastego stycznia zapisać mszę za duszę Leonarda, brata, dwunasta rocznica śmierci. Szesnastego stycznia za mnie i Stanisława, o błogosławieństwo Boże w czterdziestą ósmą rocznicę ślubu. Jedenastego lutego za babcię Zenobię w dwudziestą rocznicę śmierci.
Zapisywałem te intencje szybko, a pani Maria wymieniała wszystkie rodzinne daty rocznic śmierci, ślubów i urodzin z pamięci. Było ich najpierw 37. Potem z roku na rok przybywała jedna albo dwie. Nosiła w sobie prawdziwy kalendarz ważnych rodzinnych wydarzeń. I wszystkie zawierzała Bogu. Zawsze w okolicach początku grudnia zamawiała kilkadziesiąt mszy świętych za tych co żyli i za tych co odeszli.
– Ja o nas wszystkich pamiętam. Tylko nie wiem, co będzie potem.
To było trafne proroctwo. Pani Maria zmarła w czerwcu. Na początku grudnia nie przyszedł nikt, aby zamówić jakąkolwiek mszę. W czerwcu następnego roku nie przyszedł też nikt, aby zamówić mszę za panią Marię. Odprawiłem sam, jak tu się nie pomodlić za świętą kobietę?
Wzorem Marii nazaretańskiej pani Maria niosła posługę, pomoc swoim najbliższym i żyjącym i zmarłym.
Boże Narodzenie łączy Ten i Tamten świat, w jeden, Boży i wieczny.
PS. W Adwencie opowiadam w Itinerarium historie, w których otarłem się jakoś o Boże Narodzenie. To sytuacje, które nazwałbym nawet Bożym Narodzeniem, choć chyba żadna z nich nie wydarzyła się w czasie Świąt. Wszystkie historie są prawdziwe, albo w nich uczestniczyłem albo znam je ze słyszenia, ale z pewnego źródła. Czasem napiszę dlaczego konkretna historia dawała mi przedsmak Bożego Narodzenia. Bożego Narodzenia, Tajemnicy, którą niestety chyba zatracamy w coraz bardziej bezsensownym świętowaniu.