A TRZEJ KRÓLOWIE W DRODZE
Poniedziałek 24 grudnia 2012
Wigilia Bożego Narodzenia
Trzej Królowie dochodzą powoli do Betlejem, mają za sobą długą trasę. Przesiedzimy Święta, a przecież chodzi o to, żeby iść. Ale jak oderwać pupę od fotela?
Kacper, Melchior i Baltazar, to imiona wymyślone, Wojtek, Romek i Dominik – prawdziwe. Poznałem ich niedawno. Niemal prawie cały czas idą.
Wojtek pięć lat temu wyszedł na wolność po 9 latach i trzech miesiącach. Prosto spod bramy więzienia w Nowogardzie poszedł pieszo do Lichenia. Potem chodził ze Szczecina do Skarżyska Kamiennej i Ostrej Bramy w Wilnie. Dominik jest najmłodszy, ma dopiero 27 lat. Najpierw chadzał na pielgrzymki do Częstochowy, potem zwiększył dystans, powędrował pieszo do Rzymu, Santiago de Compostela, Medjugorie i Jerozolimy. Już nie pieszo, ale z pomocą samolotu dotarł na Madagaskar, gdzie jako wolontariusz pracował w przychodni prowadzonej przez salezjanów. Czasami chodzi ze znajomymi lub dzieciakami z zaprzyjaźnionego domu dziecka. Romek, szef „Trójcy”, pięć lat temu porzucił intratną posadkę. Prezesował firmie doradczej i szkoleniowej, menedżerował w dużej korporacji, trenował jak zarządzać projektami europejskimi. Walnął to wszystko, poszedł pieszo z Częstochowy na Giewont, potem do Rzymu.
W ubiegłym roku postanowili razem uczcić ćwierćwiecze słynnego międzyreligijnego spotkania w Asyżu. Wtedy w 1986 roku Jan Paweł II zaprosił do tego włoskiego miasteczka przedstawicieli wszystkich religii na wspólną modlitwę, byli szintoiści, buddyści, mahometanie, żydzi, hinduiści, jezydzi, baptyści, prawosławni i katolicy. Za to do dziś wielu „prawdziwych katolików” oskarża papieża o straszną herezję. Dominik poszedł do Asyżu z Moskwy, przez Rosję, Białoruś, Litwę, Polskę, Słowację, Austrię i Włochy. Wojtek szedł z Santiago de Compostela, przez Francję (Lourdes, Taize) i północne Włochy. Romek do Asyżu szedł z Jerozolimy przez Izrael, Jordanię, Syrię, Turcję, Bułgarię, Macedonię, Kosowo, Serbię, Czarnogórę, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę i Włochy. Wariaci, nie? Każdy szedł prawie przez 4 miesiące.
W tym roku Wojtek i Romek poszli z Polski do Utoya w Norwegii, wyspy na której Breivik zastrzelił w 2011 roku prawie 80 młodych ludzi. Żeby przeprosić Boga za to diabelstwo. Wariaci, nie?
Boże Narodzenie to kwestia drogi, wędrówki. Bóg powędrował na Ziemię, aby nas zbawić, dać wieczne życie. Boże Narodzenie to ruch, wędrowanie. A my, niestety, zasiądziemy do Wielkiego Żarcia.
PS 1. Całej historii Dominika, Romka i Wojtka możecie wysłuchać 25 grudnia – wtorek – po 20.15 w Radiu eR 87,9 FM, www.radioer.pl.
PS 2 . W Adwencie, który dziś się kończy, opowiadałem w Itinerarium historie, w których otarłem się jakoś o Boże Narodzenie. To sytuacje, które nazwałbym nawet Bożym Narodzeniem, choć chyba żadna z nich nie wydarzyła się w czasie Świąt. Wszystkie historie są prawdziwe, albo w nich uczestniczyłem albo znam je ze słyszenia, ale z pewnego źródła. Czasem napiszę dlaczego konkretna historia dawała mi przedsmak Bożego Narodzenia. Bożego Narodzenia, Tajemnicy, którą niestety chyba zatracamy w coraz bardziej bezsensownym świętowaniu. Dziękuję za cierpliwość.
Pingback: MAM DZIŚ ŚWIĘTO ZE ZŁODZIEJAMI | Itinerarium