Czwartek 23 listopada 2012
Pchły szybko skaczą z jednego na drugiego. Skaczą ze Zbyszka na Henia, z Henia na Wacka, a z Wacka na Andrzeja. Powskakiwały też i na mnie.
Gościłem u czterech znajomych, zamieszkujących kanał. Kanał od odprowadzania wody po burzy. Średnica jednego metra, okrągły. Wyjście jest tylko z jednej strony w kierunku rzeki, na drugim końcu krata na rondzie. Znajomi są bezdomnymi. Piją, dlatego nie mają szans na miejsce w schronisku. Zaadaptowali kanał prostymi środkami, są stare kołdry, poduszki, kartony, części kanap, znalezione gdzieś ubrania.
W kanale śpią, jedzą, piją i palą. Najgorzej jak ktoś źle zagasi kiepa, mogą się usmażyć, bo wyjście jest tylko jedno. Do jesieni domem tych panów był namiot. Teraz za zimno, poza tym ktoś podpalił namiot.
W kanale jest ciemno i śmierdzi. Ciemno, bo wiadomo, że nie ma prądu. Śmierdzi, bo wiadomo, że kanały nie są wyposażane w prysznice i toalety. W kanale można pogadać przed snem, jakoś doleżeć do rana. Rano trzeba rwać na osiedla i zbierać puszki po piwie albo skombinować coś do żarcia. Parę dni temu Wacek dostał dużą miskę śledzi w śmietanie od całkiem miłej pani z bloków.
Bloki stoją jakieś dwieście metrów od kanału. Trochę dalej są rzędy zadbanych domków jednorodzinnych. Wieczorami w oknach figlują światełka żyrandoli i lamp. Spokojni obywatele oglądają telewizję, serfują po necie i po ciepłej kąpieli idą na zasłużony odpoczynek.
W kanale nie ma ogrzewania i jak przyjdą mrozy, będzie ostra jazda, mówią lokatorzy podziemnej meliny. Będzie ostra jazda, ale przecież zawsze cieplej niż na gołej ziemi. No i od czasu do czasu trafić się może jakaś klatka schodowa. Nie da się już na dworcu, bo sokiści przeganiają skutecznie.
Podrzuciliśmy z Gorącym Patrolem (trochę obrazków znajdziecie na Facebooku) duży termos z gorącą herbatą i torbę kanapek. Mocna porcja kalorii, które przydają się na chłodniejsze noce. Buty i kurtki też się znajdą. I czas na odwiedziny.
Trochę to wszystko smutne, wiem. Najweselsze są pchły.