Poniedziałek 19 listopada 2012
Wśród świętych i niepopularnych spraw jest pośpiech. Pospiech jest sprawą świętą, gwarancją zwycięstwa i nawet szczęścia. Pośpiech jest niepopularny, bo miłujemy zwykle lenistwo i ospałość.
Wielkie rzeczy dzieją się w pośpiechu, żwawo, rączo. W takim rytmie naród wybrany wychodził z egipskiej niewoli. Maria z pośpiechem poszła w odwiedziny do Elżbiety (scena nawiedzenia). Z pośpiechem pasterze biegli do Betlejem, aby znaleźć Dziecię. I z pośpiechem Zacheusz schodził z sykomory, aby przyjąć w swoim domu Jezusa (zresztą poganiał go trochę Jezus – „Zacheuszu, zejdź prędko …”).
Pośpiech nie oznacza szalonej gonitwy i bezsensownego wyścigu. To raczej stan zachwytu, zaciekawienia, pragnienia, aby „już” zdobyć i spotkać to, co tak upragnione. Już, trochę szybciej niż normalnie, wcześniej niż przewidziane. To, co kochamy, robimy żwawo, z pośpiechem i rychlej. Do ludzi, których kochamy idziemy z bijącym sercem, szybciej niż do kogokolwiek innego. Zakochani w Bogu zrywamy się wcześniej do modlitwy, żeby czym prędzej Go spotkać.
Na cały ten tydzień, pracy, studiowania, nauki, na cały ten tydzień życia, wszystkim wam i sobie życzę świętego pośpiechu.