Środa 14 listopada 2012
W niektórych mediach niedawno ukazały się badania, z których wynika m.in., że jedna trzecia Polaków (30 %) nie zadała sobie w ogóle pytania o sens życia, dwie trzecie (60%) nie zapytało siebie (ani innych) „Czy Bóg istnieje?”. I około połowa z nas w ogóle nie zadaje sobie pytań o miłość czy dobro.
Nie zaskoczyły mnie te dane, przypuszczam, że coraz więcej ludzi (nie tylko Polaków) żyje jak roboty. Życie nas niesie gdzie chce. Wcale nie żyjemy tak, jak chcemy, tylko tak jak się ułoży. Scenariusze życia przychodzą z zewnątrz, tworzą nam je specjaliści od reklam, mediów i kredytów. Dziś są to scenariusze życia szybkiego, z możliwie dużą liczbą mocnych wrażeń i efektów. Kupujemy to od razu, w ciemno, szczęście bliskie i pewne. Działa tu mechanizm okradania nas z życia, jedynego i niepowtarzalnego skarbu. Człowiek, który zastanawia się nad życiem, dobrem, miłością, Bogiem jest kiepskim towarem na bazarze współczesności. Nie daj Boże (!), zacznie odrzucać tę całą kupę śmieci i żyć po swojemu.
Środek tygodnia, powiecie, że nie najlepszy czas na poważne pytania. Trzeba pracować, uczyć się, wnieść opłaty na czas. Ale czwartek, a potem weekend, to już zupełnie nie do myślenia.
Jedno życie. Moje życie. Pod warunkiem, że przemyślane, dobrze wybrane i nie odkładane na kiedyś tam. Bo jak odłożone, to diabeł porwie.
1 response to ŻEBY DIABEŁ NIE PORWAŁ