Piątek 4 maja 2012
Kryzysy, problemy, załamania, dramaty. Mamy to wszyscy wpisane w życiorys, w różnej dawce. W ostatnich tygodniach we Włoszech odnotowano falę samobójstw, oblicza się, że codziennie dwie osoby, głownie mężczyźni, odbierają sobie życie. Przyczyną są problemy finansowe i bankructwa przedsiębiorców, nie radzących sobie z kryzysem ekonomicznym. Dzisiaj w Bolonii odbędzie się marsz protestacyjny Białych Wdów, kobiet opłakujących samobójczą śmierć swoich mężów. Domagają się bardziej skutecznej reakcji rządu na sytuację w kraju.
Bezpośrednim motywem dzisiejszego marszu było podpalenie się pod urzędem skarbowym w Bolonii Giuseppe Campaniello, przedsiębiorcy, który nie poradził sobie z zadłużeniem. Jego żona, Tiziana, zainspirowała wspomniany protest.
Daleki jestem od banalizowania tej czy jakiejkolwiek innej tragedii. Przypominam sobie tylko jeden werset z psalmu 55:
Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma.
Póki żyjemy, zawsze jest jakieś wyjście. Nie musimy nieść naszych rozpaczy, krachów, załamań i niepowodzeń. Wiara, nadzieja, miłość. Niby o tym wiemy. Tylko one pozwalają żyć i trwać, mimo wszystko.