Kazanie na Sobotę Wielkanocną
14 kwietnia 2012

Może już pisałem o pewnej gorliwej siostrze zakonnej, katechetce, przygotowującej dzieci do pierwszej komunii świętej. Pokroiła w plasterki ogórek, kazała dzieciom szeroko otwierać usta i trenowała poprawne „komunikowanie” ze słowami „Ciało Chrystusa”. Dzieci powinny wiedzieć jak się otwiera usta, jak składa rączki i jak klęka.
Siostra przeszarżowała, to jasne. Zaryzykuję stwierdzenie, że zamiłowanie do dyscypliny i harmonii, jakie dominują w przygotowaniach do pierwszej komunii świętej mogą zagrażać przeżywaniu istoty Eucharystii.
Ilu z nas doświadcza w Eucharystii spotkania ze Zmartwychwstałym i Żyjącym Chrystusem? Ilu z nas idzie na Eucharystię w trosce o życie wieczne? Mam wrażenie, że te perspektywy często są przesłonięte „przygotowaniem do pierwszej komunii świętej”, „chodzeniem na mszę świętą” i wypełnianiem trzeciego przykazania Bożego.
Obawiam się, że coraz częstsze rozstawanie się z mszą świętą, głębokie źródło ma w utracie więzi z żyjącym Chrystusem i oddzieleniem mszy świętej od naszego życia wiecznego. Tajemnica życia wiecznego ukryta w znakach eucharystycznych jest do zdobycia poprzez doświadczenie wewnętrzne. Jak przejść od słów Chrystusa – Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6,53-54) – do żywego przeżywania mszy świętej? Oczywiście, można powiedzieć, że księża mówią nieciekawe kazania, organiści fałszują a ministranci dzwonią z opóźnieniem. Chociaż pewien jestem także, że nawet najbardziej wyrafinowane celebry nie zastąpią doświadczenia spotkania Żyjącego Chrystusa.
W Eucharystii może dokonywać się moje zjednoczenie z Żyjącym Chrystusem i przyoblekanie w życie wieczne. Czy ja jednak wierzę w takiego Chrystusa?