ALLELUJA I Z MOCĄ

Kazanie na Czwartek Wielkanocny
12 kwietnia 2012

Niektórzy wolą zdecydowanie odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia niźli różaniec. I wcale nie kryją, że chodzi o czas, koronkę recytuje się trzy razy krócej niż różaniec. Myślę, że wielu z nas ma problemy z modlitwą.
Wysyłamy ku Niebu pobożne teksty na wszelki wypadek. Nasze suche i skostniałe formuły fruną poza nas w przekonaniu, że przekazaliśmy należną daninę czasu i słów. Stąd już krok do dużej niechęci a nawet porzucania modlitwy. I tak się często dzieje. Przechodzenie z różańca na koronkę jest małym przykładem próby zachowania pozorów – coś tam daję Panu Bogu.
W doświadczeniu wielu chrześcijan, w modlitwie zanika Żyjący Chrystus. Bez żywej wiary w Zmartwychwstałego i Żyjącego Chrystusa, modlitwa traci sens. Nie modlimy się do Kogoś, kto głosił genialne idee, kto uzdrawiał, przywracał wzrok i słuch, chodził suchą stopą po jeziorze i zamieniał wodę w wino. Modlimy się do Chrystusa, który zmartwychwstał. Do Chrystusa, który pokonał śmierć i wie jak ja mogę pokonać śmierć. I nie mam na myśli tylko słów wypowiadanych do Chrystusa.
Bardziej myślę tutaj o więzi z Żyjącym Chrystusem, gdzie słowa są jednym z przejawów tejże więzi i to nie najważniejszym. Myślę o głębokiej dyfuzji pomiędzy Nim a mną, moim udziale w Jego życiu, trwanie w Nim (esse in Christo). Obraz gałązki, latorośli wszczepionej w krzew winny jest doskonałą podpowiedzią o jaką relację chodzi (J 15). Wprost pisze o tym św. Paweł – „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). W takiej relacji znika dystans, ja tu, On tam. Przeżywamy zjednoczenie z Żyjącym Chrystusem, a modlitwa jest naturalną więzią. Efektem tej bliskości jest przyoblekanie się w Chrystusa (słyszymy też o tym w chwili chrztu w cytacie z Ga 3,27). Św. Paweł w innym miejscu podpowiada podobnie – „Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14). Wówczas doznajemy także działania Chrystusa. To przydarzyło się św. Piotrowi, który – prawie bez wysiłku – uzdrawia chromego w przedsionku świątyni. „Nie mam srebra ani złota, ale co mam to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!”
W modlitwie przenikniętej doświadczeniem spotkania z Żyjącym Chrystusem działa w nas sam Chrystus z całą Swoją Mocą. Łatwo opuścić modlitwę, która jest recytacją formuł na wszelki wypadek. Ale modlitwa, w której Żyjący Chrystus dotyka i przemienia moją istotę, który działa we mnie i przeze mnie, jest najlepszym czasem życia.

Itinerarium , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.