ZŁA PIELĘGNACJA

Piątek 30 marca 2012

Zdolność do pielęgnacji zwykle popłaca i jest zaletą. Znam przynajmniej jeden wyjątek przeczący tej oczywistości.
Chodzi mi o pielęgnowanie naszych uraz i zranień. Nie unikniemy ciosów i razów zadawanych nam przez życie, ludzi i przez nas samych. Tak będzie do końca życia. Co więcej, sami zadajemy wiele bólu i ran ludziom, z którymi żyjemy.
W odniesieniu do otrzymanych ran, przechowujemy je w głębi nas samych, chętnie wracamy do nich w rozmowach i wspomnieniach. „No wiesz, ten to mnie urządził dwadzieścia lat temu!” I wylewamy kubły gorzkich żalów, złości i ansy. Co nam to daje? Nieustanne wrażenie skrzywdzenia i bycia ofiarą (gdyby nas to czy tamto nie spotkało, bylibyśmy o wiele lepsi – myślimy i mówimy).
Pewne zranienia możemy wyrzucić z siebie, śmiejąc się z nich i odsuwając w niepamięć. Inne powinniśmy przebaczyć. Jeszcze inne są tak głębokie, że potrzeba balsamu Ducha Świętego, aby zabliźnić je. Raz nasza własna pamięć, raz czas a raz Bóg oczyszczają nas z balastu doświadczonego zła i bólu. Najgorzej jak niesiemy tę przeszłość do końca życia, dorzucając co tydzień jakiś ciężki kamień. Uzbiera się tyle, że będziemy mistrzami świata w Nieszczęściu.
Szkoda życia! Mamy prawo do wolności i szczęścia, bez noszenia zranień i przykrości. Mamy piątek i dobry czas do zaczerpnięcia siły z krzyża Chrystusa, aby porzucić fatalną pielęgnację uraz i krzywd.

Itinerarium , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.