Środa 7 marca 2012
Powiedziałem, że miłość jest największa. Wszyscy się uśmiechnęli. Znacząco. Porozumiewawczo. Kpiąco. Zdawkowo. Promiennie. Wszystko odbyło się według niepisanej zasady – Mów, co chcesz, wiemy swoje.
I potem wszyscy się rozchodzili. I robili swoje. Jeden poszedł odmawiać różaniec. Ktoś inny pobiegł opowiedzieć synkowi bajkę na dobranoc. Jeszcze inna słuchaczka w godzinę po kazaniu otworzyła butelkę z whisky i powoli sączyła trunek do zaśnięcia w fotelu. Młodsi uczestnicy – jak to młodzież – szybko wysyłali esemesy z KC („Kocham Cię”).
Mówię te kazania wielkopostne o miłości już parę lat. Słuchacze przychodzą i rozchodzą się. I robią swoje. A ja nie mam nic mądrzejszego do powiedzenia. Miłość jest największa.
Nie musicie słuchać kazań i wierzyć w nie. Róbcie swoje. Miłość jest największa.