Wtorek 14 lutego 2012
Tak sobie patrzę, słucham, czuję i myślę. I wiem, że wielu ludzi – ja czasem też – poddaje się zamieciom, zawiejom i różnym zawieruchom. A przecież człowiek iść ma pomimo tych wszystkich zadym.
Czasem nas zawieje jakaś moda z telewizora czy Internetu. I głupiejemy. Jakiś grosz niezgorszy zawiruje nam w głowach. Innym razem zamieć plotek poniesie nas za złe lądy. Zawieje nas zazdrość na mielizny zemst i rewanżów. A zawieruchy kiepskich dni wymażą z pamięci najważniejsze spotkania. I mówimy „Nie ma Boga” albo „Życie jest do niczego”.
A taka przyjaźń. Jest wiosenna, żwawa, roześmiana, spacerowa. I letnia, gorąca, z kwiatami i długimi wieczorami. I jesienna, z herbatą wypijaną w tuzinach filiżanek. I zimowa, jak się komu trafi, przy kominku i z pledem na nogach.
A taka przyjaźń jest na teraz najważniejsza. I dobroć codzienna. Z życzliwym telefonem i zaproszeniem na łyżwy. Ze zwykłą troską o samopoczucie. I z pączkiem na bliski już Czwartek Tłusty.
Zawieje, zamiecie, zadymy, zawieruchy. Niosą nas na gościńce zguby. I dopiero jakieś głupie Walentynki przypominają, że są ludzie i rzeczy Naj. Choć ja wolę Dzień Myśli Braterskiej (22 lutego).
Nie zapominajcie o swoich przyjaciołach. O tych, których kochacie. Za którymi tęsknicie. Wszystko inne to zamiecie, zawieje, zadymy i zawieruchy.