Kazanie na 5 Niedzielę Zwykłą
5 lutego 2012
Jezus robił to tak: „podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, tak iż gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała …Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest …. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.”
Mówiąc kolokwialnie, robota paliła Mu się w rękach. Jasne, miewał chwile wytchnienia, o tym też czytam: Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił.
Jezus widział, co się dzieje i zbawiał przez dzieła – „Wierzcie Moim dziełom” (J 10,38). Kilka przykładów Jego dzieł mamy dziś w Ewangelii.
Kilkanaście dni temu w Nigerii zarąbano maczetami ponad 500 chrześcijan (znajdziecie to w Internecie – np. tu:
http://konflikty.wp.pl/gid,12058168,title,Masakra-chrzescijan-w-Nigerii,galeria.html?ticaid=1ddce.
Świat o tym milczał w zasadzie, także chrześcijański. W styczniu, dwudziestego trzeciego, ponad pół miliona ludzi przeszło w Waszyngtonie w 39 Marszu Życia, tu poczytacie: http://www.marchforlife.org/ Też mało kto się zająknął.
A są to Dzieła, na wzór Jezusa. Dzieła Cierpienia i Sprzeciwu. Patrzę z żalem na maile, które otrzymuję od znajomych i nieznajomych, chrześcijan przejętych Ważnymi Sprawami. Jedni przekonują, że najwłaściwszą postawą przy przyjmowaniu komunii świętej jest ta klęcząca, a jak ktoś przyjmuje na stojąco, to jest heretykiem. Czytam dyskusje na temat wyższości Mszy Trydenckiej nad innymi rytami, a zwłaszcza nad herezją Neokatechumenatu. Chodzi o to, że w mszy trydenckiej ksiądz stoi tyłem do ludu (i recytuje po łacinie), w „normalnej” mszy przodem, a w neokatechumenalnej zazwyczaj jest pośrodku zgromadzonych. Czytam o sporach katolików zakochanych w PiS i tych miłujących PO, katolików „Toruńskich” i „Łagiewnickich”, czyli pro i contra Radio Maryja. I szlag mnie trafia.
O prawdziwości chrześcijaństwa decydują dzieła, owoce (wg Jezusa, po owocach rozpozna swoich naśladowców). Nie dajmy się nabrać, że chodzi o cokolwiek innego.
LITURGIA SŁOWA
(Hi 7,1-4.6-7)
Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty. Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki. Położę się, mówiąc do siebie: Kiedyż zaświta i wstanę? Lecz noc wiecznością się staje i boleść mną targa do zmroku. Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna.
(Ps 147,1-6)
REFREN: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu
Chwalcie Pana, bo dobrze jest śpiewać psalmy Bogu,
słodko jest Go wychwalać.
Pan buduje Jeruzalem,
gromadzi rozproszonych z Izraela.
On leczy złamanych na duchu
i przewiązuje im rany.
On liczy wszystkie gwiazdy
i każdej nadaje imię.
Nasz Pan jest wielki i potężny,
a Jego mądrość niewypowiedziana.
Pan dźwiga pokornych,
karki grzeszników zgina do ziemi.
(1 Kor 9,16-19.22-23)
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.
(Mt 8,17)
Jezus wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby.
(Mk 1,29-39)
Jezus po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, tak iż gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają. Lecz On rzekł do nich: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.