Kazanie na 32 Niedzielę Zwykłą
6 listopada 2011
Skomplikowana ta historia z lampami i oliwą. Najprościej mówiąc jest tak, że liczy się to wewnątrz nas. Same lampy to lipa. To znaczy – ładna buzia, zgrabna figura, zadbane włosy, domek i oklaski sympatyków.
Coś trzeba mieć w środku, jakąś oliwę. Jakieś umiłowanie Prawdy, takie, że się człowiek da zabić niźli zdradzi prawdę. Takie zauroczenie Drugim Człowiekiem, że się odda wszystko dla niego. Takie zachwycenie Bogiem, że się Go chwali w każdej mgle listopadowej i uśmiechu każdego dziecka.
No trzeba mieć coś w środku, w sercu czy duszy, tam gdzie najgłębiej ja to ja. Trzeba mieć coś w środku siebie, jakąś oliwę. Coś na Dobry Poczęstunek dla ludzi, którzy nas odwiedzają, jakąś głębszą myśl, kwiecisty dowcip, fragment wiersza czy pocieszne skojarzenie. No trzeba mieć w sobie, w środku, jakąś oliwę. Najlepsza z oliw, to jasne, że miłość. Gorąca, ognista, śmiała i niegasnąca.
Trzeba mieć coś w środku siebie. Trzeba kogoś najbardziej kochać. Cieszyć się z każdej minuty przegadanej z najdroższym. Ze wspólnego podziwu dla wielkiej gęby księżyca w pełni. Trzeba mieć coś w środku, jakąś oliwę prawdziwą. Jakąś miłość do paciorków różańca, nigdy nie zaniedbanego. Jakąś niezmąconą melodię miłą Bogu.
Kazanie dźwiękowe na www.itinerarium.pl
LITURGIA SŁOWA
(Mdr 6,12-16)
Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:
ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
i ci ją znajdą, którzy jej szukają,
uprzedza bowiem tych, co jej pragną,
wpierw dając się im poznać.
Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,
znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.
O niej rozmyślać – to szczyt roztropności,
a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:
sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,
objawia się im łaskawie na drogach
i wychodzi naprzeciw wszystkim ich zamysłom.
(Ps 63, 2. 3-4. 5-6. 7-8)
Refren: Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja
Boże mój, Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.
Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.
Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje,
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.
Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu
i o Tobie rozważam w czasie nocnych czuwań.
Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie.
(1 Tes 4,13-18)
Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami!
(Mt 24, 42a. 44)
Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
(Mt 25,1-13)
Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.