28 grudnia 2005
Miłość i nienawiść są treścią życia każdego z nas. Każda z nich może wziąć górę w nas. Łatwo przyjąć, że jesteś zdolny do miłości, trudniej, że do nienawiści. Potwory nienawiści śpią jednak także i w Tobie.
Właściwie trzeba powiedzieć, że cała kwestia religijności/ niereligijności, wiary/niewiary , rozstrzyga się właśnie tutaj. Choć jak przeczytamy w Biblii, np. dziś w historii Heroda, koegzystencja jakiejś tam wiary z nienawiścią, jest także spotykana, ba nawet często. Herod wszak był człowiekiem religijnym, znał Prawo i teksty Proroków, przyjmował nawet koncepcję przyjścia Mesjasza. Zapewne chadzał do świątyni i przestrzegał świąt. Co wyzwoliło w nim nienawiść, która nie cofnęła się przed zbiorowym dzieciobójstwem? Rzekome zagrożenie utraty prestiżu i władzy, na rzecz nowego króla żydowskiego.
Jeśli ci tylko ktoś zagrozi atakiem na twoje dobre imię, zechce odebrać miejsce, w którym pracujesz, podkopać twoją pozycję, opluć inwektywami przeciw którym nie masz obrony, zbudzi się w tobie nienawiść. I na to nie masz siły. Problem zacznie się wtedy, gdy pozwolisz, aby ona zaczęła reżyserować twoje myślenie, zagościła na dłużej w sferze uczuć, eksplodowała w twoich ostrych ocenach i opiniach, wreszcie podyktowała takie czy inne kroki odwetowe. Nienawiść jest wielką pokusą i może być źródłem bardzo głębokich przeżyć.
Moment pojawienia się nienawiści jest bardzo ważnym wyzwaniem. Teraz albo powstanie w tobie człowiek wiary, który przyjmie cios, albo zaczniesz intelektualnie i emocjonalnie godzić nienawiść z wiarą, oczywiście wypaczając ją i deformując. To, co nazywam tutaj wiarą, św. Jan Apostoł zwie światłością. Jeżeli chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, mamy łączność jedni z drugimi, a krew Jezusa, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Nie udawaj, że jesteś niezdolny do nienawiści, pozwól tylko aby silniejsza była miłość.