Jak powszedniość, to również, a może przede wszystkim, pieniądze.
W ostatnim czasie, nawet dziś, miałem okazję (po raz kolejny) doświadczyć, że jest wielu ludzi, którzy stosują do nich zasadę (słuszną): Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu. Maksyma zresztą przypisywana Jezusowi.
Dajmy mu na imię Jacek. Przychodzi, wyciąga 200 złotych.
– Nie miałem w niedzielę, jak zbieraliście na pomoc w Azji, to daję dziś.
Wcześniej, niech będzie Tomek, którego widziałem wówczas po raz pierwszy, na mój apel o wsparcie stypendialne dla dziewcząt z ośrodka w Głębokiem, przyszedł i zapytał:
– Ile potrzeba, aby ufundować stypendium dla jednej dziewczyny?
– 600 złotych.
– To proszę, przekonał mnie ksiądz, że to ważna sprawa. Tu jest sześć razy po sto.
Historie prawdziwe, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że Ewangelia jest nadal ważnym czynnikiem inspirującym istotne decyzje życiowe.