NA WZÓR ORZECHA

Liturgia jesieni składa się z psalmów mglistych, antyfon blednącego słońca, hymnów chłodnych nocy i nadzwyczajnych litanii kolorów.

Gdybyśmy tylko pozwolili, aby udzielił się nam duch tej liturgii! A my skaczemy jak marne pajace, dochodząc swoich kiepskich racji („To twoja wina!”), zwalczając prawdziwych i wyimaginowanych wrogów i dążymy krok po kroku do zdobycia zaszczytnego lauru „Pępka świata”.

Być i tylko być. Na wzór dojrzewającego orzecha, dębu sypiącego żołędziami we właściwy czas i trawy, która tuli się wieczorami do ziemi bezszelestnie.

Tak się zdarza, że połowa naszej energii i uwagi, skierowana jest ku przyszłości – co mamy zdobyć, co załatwić, jak się ustawić. Czwarta część drepce po ścieżkach bezużytecznych wspomnień, a ledwo jedna czwarta (jak dobrze idzie!) jakoś rezonuje z „tu i teraz”.

I dlatego mawiamy: „Bóg jest tak odległy”, „Życie niesie tyle problemów”, „Praca nie daje mi satysfakcji”, „Dzieci są takie nieznośne”. Poezja frustratów.

Być i tylko być. Cała sztuka.

Itinerarium , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.