Nie warto. Nic to nie daje. Jeszcze gorzej pewnie, gdy chodzi o żonę. Pan Bóg nie jest hurtownią przyszłych towarzyszy życiowych i nie wysyła ich nam, ze względu na nasze różańce czy litanie. Zwłaszcza nie warto modlić się o męża (żonę) w sytuacji, gdy jest to jedyna forma poszukiwań matrymonialnych. Podobnie jest z modlitwą o „kuferek stuzłotówek” czy o porządek w pokoju.
Zostaliśmy obdarowani innymi sposobami osiągania powyższych (i innych) celów i jak najbardziej Bożą sprawą jest uaktywnienie tych naszych – z pewnością od Boga pochodzących – zdolności. Nie można próbować osiągać pewnych celów za pomocą metod właściwych zupełnie innym sprawom.
Jeszcze raz przypomnę – słuchajmy naszych własnych pragnień, nie bójmy się naszych wyborów. To tu właśnie zakodowane są Boże zamiary wobec nas.