ELEUTERIA

30 czerwca 2004

Eleuteroi laon soterei! W dowolnym, ale dość poprawnym tłumaczeniu oznacza to: Tylko wolni mogą być wyzwolicielami ludów! Takie hasło przyświecało członkom „Eleusis”, młodzieżowej organizacji działającej na początku ubiegłego wieku m.in. w Krakowie, Lwowie i Wilnie. Wyrósł z niej m.in. Andrzej Małkowski, późniejszy założyciel polskiego harcerstwa.

Wspominam tę organizację (skądinąd szkoda, że mało znaną) z jednej racji. Aby nieść wolność innym, młodzi elsowie (i elsice) najpierw pracowali nad swoją wolnością.

Bo tak jest z wolnością, że jej się nie ma ale się ją zdobywa. I traci. Jest dynamiczną rzeczywistością, o którą trzeba się troszczyć codziennie. Nie da się jej zdobyć jednym aktem, gestem czy czynem i od tej pory już mieć. Każdego dnia można albo stawać się coraz bardziej wolnym albo mniej.

Prymitywizm naszych czasów polega na tym, że większość zdaje się mniemać, że uzyskuje wolność na podstawie subiektywnego dekretu: Jestem wolny, bo robię co chcę. Albo: Byłbym wolny, gdybym robił to, co chcę robić. W gruncie rzeczy sprowadza się to do maksymalizowania przyjemności (na co oczywiście trzeba coraz więcej pieniędzy) i dążenia do ich realizacji.

Nie jest człowiekiem wolnym ten, kto robi to, czego chce. Wolnym jest ten, kto czyni to, CO WARTO CZYNIĆ. Ma się rozumieć, rozmija się to najczęściej z przyjemnością (przynajmniej wprost). Tymczasem scena współczesna pełna jest narwańców przekonanych, że są wolni albo do wolności idą, dlatego, że hołdują swojemu pędowi do przyjemności (na sprzedawaniu których wielu zarabia!). Ponieważ droga prawdziwej wolności kosztuje drogo, łatwiej dążyć do pozwalania sobie na wiele rzeczy i nazywania tegoż dążenia wolnością.

Czynisz to, co WARTO CZYNIĆ ? Jeśli tak, już zbliżasz się do pocałunku z prawdą.

Itinerarium , , , , , , , ,

Comments are closed.