Czasem słyszę: Za dużo mówisz i piszesz o miłości. Trochę się i sam boję. Bo wiem, że do jej standardów nie dorastam. Piszę jednak tak jak myślę, a żyć – próbuję – tak jak myślę i piszę. Może jednak za dużo i za często, myślę i piszę?
Ostatecznie miłość jest spoiwem wszystkiego: w sposób substancjalny jednoczy Osoby Boskie i jednoczy także, choć na inny sposób, ludzkie osoby i ich różnorodne powołania.
Powyższe zdanie – nie opatrzone w cudzysłów celowo, choć kanon cytowania tego wymaga – znalazłem na 11 stronie przedwczoraj wydanej książki Jana Pawła II. Sprawdź, nie ma tam szczegółowych wyjaśnień o jaką miłość i w jakim kontekście chodzi. Po prostu – ona jest istotą tajemnicy Boga i tym, co nas, ludzi, łączy głębiej niźli jesteśmy w stanie to pojąć i wyrazić.
Więc jeszcze raz miłość, która jest najważniejsza. Żeby się nie pogubić, nie zapomnieć, nie zagalopować, nie zamęczyć i nie zanudzić.
Żeby wiedzieć, żeby trwać, nie poddać się i szukać, żeby wcześnie wstać i nie spać całą noc, żeby biegać i śpiewać. Żeby myśleć jak najściślej, mówić jak najczęściej i jak najładniej pisać i jak najlepiej żyć.