Czwartek 7 września 2023
Księży w Polsce jest coraz mniej, wyliczono, że są diecezje, gdzie nie ma ani jednego kandydata do seminarium i nie wyświęcono ani jednego nowego kapłana, przykładem jest Olsztyn i Łowicz. W niektórych diecezjach – np. Opole – już rozpoczęło się łączenie parafii, dyskusja w tym temacie rozpoczęła się też w Lublinie.
Skąd taka sytuacja? Nie ma supermarketów, w których można byłoby zakupić jakichś księży (podobnie z przyjaciółmi, vide Mały Książę), pewnie na to przystaliby hierarchowie, nie tylko w Olsztynie czy Łowiczu.
I co jest z tymi powołaniami? Skąd kryzys? Męczą mnie kolejne socjologiczne wyjaśnienia, najpierw – jakieś 20 lat temu – tłumaczono w kręgach kościelnych, że potencjalni kandydaci wyjechali na zmywaki w Dublinie i Londynie na fali emigracji polskiej młodzieży. Dziś dominuje fraza, że kryzys jest wynikiem nagonki medialnej i nagłaśnianie skandali z udziałem duchownych, głównie pedofilskich. Dobrze, ale skandale towarzyszyły Kościołowi od początku, żeby tylko wymienić tchórzostwo św. Piotra, zdradę Judasza i chciwość władzy w przypadku św. Jakuba i św. Jana. Te skandale nagłaśniali sami autorzy Ewangelii.
Skąd kryzys? Pan Jezus przestał mówić „Pójdź za Mną?”. Nie przestał, mówi to od rana do wieczora. Ale jeśli z ambony pada wezwanie, aby głosować na P ..czy P …, to mamy kryzys. A pada, niestety, z ust i księży i wyższych hierarchów. Źródło kryzysu, nie tkwi w mediach i zmywakach.
Dziękuję Bogu, że spotkałem w swoim życiu kapłanów i biskupów, którzy kochali i kochają Pana Jezusa. Staram się tej miłości dorównać, wychodzi różnie. Może tych powołań jest coraz mniej, bo mamy kryzys. Kryzys Miłości.