Czwartek 29 czerwca 2023
Wojna w Ukrainie, jak każda inna, rodzi paradoksy i rozdarcia. Przez dwa ostatnie wieczory koncertowała w Warszawie pani Beyoncé, tysiące fanek (głównie) wydało duże sumy, aby zobaczyć ją i posłuchać. Wśród widzów nie brakowało młodzieży czeskiej, słowackiej i ukraińskiej. Ta ostatnia wypełniała autobusy jadące w kierunku stolicy z różnych stron naszego sąsiada.
Nie udało mi się nigdzie znaleźć wzmianki o stosunku Beyoncé do wojny w Ukrainie, podczas koncertów chyba także nie odniosła się do tej tragedii. Czasy, w których topowi muzycy potrafili zebrać się i koncertować na rzecz głodujących w Afryce (Live Aid, 1985, niezapomniane We are The World) minęły raczej bezpowrotnie.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy odbywały się koncerty w Warszawie, rosyjska rakieta uderzyła w pizzerię w Kramatorsku na wschodzie Ukrainy. Kilkanaście osób poniosło śmierć, wśród nich dwie czternastoletnie bliźniaczki, Julia i Anna Aksenczenko – na zdjęciu (za Internetem), przypuszczam, że mogły też słuchać Beyoncé.
Nie będzie dziś żadnej puenty, nie krytykuję też ukraińskich uczestniczek koncertów. Wojna rodzi wiele paradoksów i rozdarć.