Kazanie na niedzielę 7 maja 2023
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele – gdy czytam te słowa (z Ewangelii) przy osobach bezdomnych czuję duży dysonans i wyrzut sumienia. Brzmi to trochę tak – Tak, siostry i bracia, nie macie tutaj domu, ale nie martwcie się, potem, po śmierci, na pewno wśród tych „wielu mieszkań” będzie kąt i dla was.
Wczoraj pielgrzymowałem z osobami bezdomnymi i ubogimi do sanktuarium na Św. Krzyżu, w sumie było na 49 osób (na zdjęciach). Niektóre z Ukrainy, liczba osób wykluczonych z Ukrainy, szukających u nas pomocy stale wzrasta. Wśród pielgrzymów byli oczywiście także wolontariusze.
Przy okazji zdarzyła się zabawna historia, jedna z wolontariuszek prowadząca śpiewy religijne i mniej religijne w trakcie podróży, zaintonowała m. in. „Hej, sokoły …” Kiedy zobaczyła zwrotkę zaczynającą się od słów „Wina, wina dajcie …”, zmieszała się i rzekła „To opuśćmy … Żeby nie wyglądało, że zachęcamy do picia alkoholu …” To przypadek wolontariatu idealistycznego.
Co jednak z osobami bezdomnymi i „wieloma mieszkaniami”? Przez ponad 20 lat służby takim osobom odkryłem ważną prawdę. Największym dramatem osób bezdomnych nie jest brak dachu nad głową. Największym ich dramatem jest samotność, niekiedy przerażająca. Brak jakichkolwiek bliższych relacji z rodzinami, brak przyjaźni, brak więzi ze znajomymi. Jeśli już jakieś relacje są to te alkoholowe, które rozpadają się bardzo szybko. I dlatego jeździmy na pielgrzymki z nimi, dlatego codziennie gościmy ich na kolacji, dlatego mogą przyjść do naszej łaźni, wykąpać się, ostrzyc, przebrać, wypić gorącą kawę czy herbatę. I przede wszystkim porozmawiać! Pobyć razem z nami, a my możemy ich posłuchać i wysłuchać. Wtedy stajemy się ich Domem! Bo dom, to najpierw bliscy ludzie, słuchający i rozumiejący. Taka służba łagodzi trochę wyrzut sumienia, owszem Tam będzie „mieszkań wiele”, ale Tutaj to my jesteśmy ich Domem.
Na koniec, siostry i bracia, bądźmy nawzajem dla siebie Domem, słuchajmy ludzi, rozumiejmy ich i przygarniajmy.
Ewangelia
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę».
Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście».
Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy».
Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca».
( J 14,1 – 12)



