Środa 4 stycznia 2023
Staram się nie marnować czasu, zawsze mi go brakuje. A jak jest bezcenny najlepiej wiedzą nasze siostry i bracia z Ukrainy. Tam, w czasie bombardowań czas decyduje o życiu i śmierci.
– To był moment, kilka sekund, usłyszałem świst rakiety i rzuciłem się do okopu – mówi znajomy rozwożący pomoc humanitarną przy linii frontu – kiedy już wybuchła odłamki przeleciały nad rowem, w który wskoczyłem. Gdyby nie te kilka sekund, mógłbym już nie żyć.
Podczas jednego z niedawnych pobytów w Ukrainie dostałem taką radę – Jak usłyszysz trzeci alarm, masz minutę, może dwie, żeby wbiec do piwnicy albo schronu, jak jest w pobliżu.
Minuta, może dwie a nawet tylko kilka sekund. Ani minuty ani tych kilku sekund nie możemy zmarnować. W kilka sekund mogę komuś przekazać tak wiele, cały megawat nadziei i kosmiczny kwant energii, a w minutę to już można kogoś postawić na nogi i wyciągnąć z kłopotów.
No tak, prawda, ale znam też gości, obu płci, potrafiących nudzić lub pleść o byle czym przez godzinę.
Bomb nie mamy nad głowami, mamy jednak tyle do nadrobienia w serdeczności, czułości, zrozumieniu i miłości. Kilak sekund, minuta, może dwie.