Piątek 16 grudnia 2022
Do Betlejem, tego pod Jerozolimą, mamy z Lublina 3 750 km i jak podpowiada Internet 42 godziny jazdy samochodem. Przy każdym Bożym Narodzeniu możemy sobie postawić pytanie o obecność Chrystusa.
Przestrzegam, że podróż do palestyńskiego Betlejem nie jest dobrym pomysłem gwarantującym spotkanie Chrystusa. Kto był, wie, że gwarantowany jest hałas i zamęt. Już prędzej polecam wyprawę do Betlejem pod Kartuzami (część wsi Gapowo), dużo bliżej a na miejscu spokojniej. Wiem, bo byłem. W świętokrzyskich Betlejem nie byłem, zakładam, że jest w nich ciszej niźli w palestyńskim.
Za osiem dni, tak, już za osiem dni, będziemy świętować. Czy znajdziemy czas, aby odbyć podróż gwarantującą spotkanie z żywym Chrystusem? Tyle przygotowań jeszcze przed Świętami. Piszę o podróży gwarantującej spotkanie Chrystusa. Podróży króciutkiej w metrażu, ale podróży bardzo trudnej. Bardzo trudnej, bo wiedzie trasą rzadko albo wcale nie uczęszczaną przez nas.
Podróż ta wynosi ok. 37 centymetrów i jest wędrówką od naszej głowy, centrali zmysłów, do naszego serca. Łatwiej, dużo łatwiej, jest udać się do Betlejem.
W ewangeliach Chrystus wielokrotnie wskazywał jako swój adres nasze wnętrze, głębię nas samych, serce. Aby tam się dostać potrzeba czasu, ciszy i koncentracji (zwykłej, nie jakiejś nadzwyczajnej). I tu jest problem, czasu nam brakuje, cisza – towar deficytowy, a koncentracja wobec natłoku bodźców jest prawie nieosiągalna.
Piszę o tej podróży na osiem dni przed Bożym Narodzeniem. Może nam się uda.