Sobota 26 listopada 2022
Staram się śledzić zarówno przebieg wojny w Ukrainie jak i reakcje w Polsce, w tej drugiej kwestii napotykam wciąż przedziwne „opinie ekspertów”. W ogóle fraza „w opinii ekspertów” robi obecnie niezwykłą karierę. Przy czym zauważam, co mnie trochę śmieszy a jeszcze bardziej irytuje, że aktualni eksperci od spraw Ukrainy, do niedawna byli ekspertami od spraw Unii Europejskiej, zawirowań w klimacie i pandemii. W medycynie, Bogu dzięki, stomatologowie raczej nie dokonują cesarskich cięć, w sporcie szachiści też raczej nie stają na ringu. W publicystyce można być ekspertem od wszystkiego.
Otóż w opinii „wielu ekspertów” (polskich) pojawia się coraz częściej zdanie, że zaangażowanie Polski po stronie Ukrainy nie opłaca się i dlatego należy je przynajmniej ograniczyć. Z pierwszym wnioskiem można się pozornie zgodzić, pomaganie Ukrainie rzeczywiście się nie opłaca. Jeśli spojrzymy na życie w kategoriach opłacalności, pomaganie Ukrainie prowadzi do strat finansowych i gospodarczych. Z tym, że – uwaga! – każde pomaganie przynosi straty. Pomaganie własnym rodzicom kosztuje, tak samo jak wspomaganie dzieci. Dalej, pomaganie osobom niepełnosprawnym, uzależnionym, bezdomnym czy nieodwracalnie chorym, niesie ze sobą koszty. Z jakiegoś jednak powodu – nieuchwytnego dla „ekspertów” – budujemy hospicja, domy pomocy starszym i samotnym, noclegownie i schroniska dla bezdomnych czy ośrodki terapeutyczne. Z tego samego powodu chcemy pomagać Ukrainie.
Jeśli zaś – idąc za „opiniami ekspertów” – ograniczymy pomoc dla Ukrainy lub ją zawiesimy, odbierzemy sobie prawo do nazywania się przyzwoitymi ludźmi. I chyba trudno będzie nam spokojnie spojrzeć na siebie w lustrze.
Zatem, na koniec, „eksperci” mówią swoje, a my pomagamy i bez obaw patrzymy na swoje odbicia w zwierciadłach.