Poniedziałek 19 września 2022
Wczoraj wieczorem przyszła do mnie pani z Ukrainy, już po siedemdziesiątce, uciekła z okolic Doniecka, miała długą listę próśb, mogłem spełnić może ze dwie. Najbardziej chciałaby wrócić do swojego miasteczka i żyć w spokoju jak dawniej, tego nie mogłem spełnić ani nawet obiecać. Na koniec pani podziękowała, choć w sumie nie było za co.
Myślę, że coraz częściej nie będziemy mogli sprostać oczekiwaniom ludzi uciekających ze strefy wojny w Ukrainie. Zawsze jednak możemy słuchać ich i rozumieć, chociaż nie przywrócimy opuszczonych, czasem zrujnowanych już domów i osiedli. Piękno solidarności polega na tym, że dzielimy się chlebem, pieniędzmi, miejscami w domach, to prawda. Narzędziami solidarności są jednak także nasze uszy, słuchające lęków innych ludzi, nasze oczy wpatrzone w ich zmęczone twarze i nasze usta, głoszące zrozumienie, pokrzepienie i nadzieję. Może nawet wtedy najbardziej jesteśmy prawdziwym Domem, w którym kogoś przyjmujemy, przygarniamy i zabliźniamy. Zabliźniamy, w sensie miłości bliźniego.
Polska stała się Domem dla uciekających z Ukrainy. Tym Domem, który możemy dać i na którego najbardziej pragną, jesteśmy my sami.