Czwartek 1 września 2022
W dzieciństwie bawiłem się z moimi kolegami – ale i koleżankami w roli sanitariuszek – w wojnę z Niemcami. O tym, kto miał być Niemcem decydowała wyliczanka, bo nikt się do roli hitlerowców nie palił. Dlatego rozumiem dlaczego dzisiaj ukraińskie dzieci także bawią się w wojnę z Rosjanami.
W młodości zrozumiałem, że przez tę prawdziwą wojnę moja rodzina nie mieszka już pod Wilnem ale na Pomorzu, gdzie się urodziłem. O rozpoczęciu wojny nie decydują – jak w przypadku innych ważnych wydarzeń – głosowania czy referenda, ale pomysły polityków, wodzów czy władców. Wojny rodzą się w głowach nielicznych jednostek a giną wskutek nich miliony żołnierzy i cywilów, następne miliony stają się uchodźcami, tak było w przypadku mojej rodziny i innych kresowiaków, tak jest teraz z Ukraińcami.
Nie wiem jaki byłby wynik referendum w Rosji z pytaniem o rozpoczynanie wojny w Ukrainie, zawsze wojna oznacza przecież śmierć, śmierć „tamtych” ale i „naszych”. Na Ukrainie trwa wojna, widzimy wielkie i jeszcze nie mające końca żniwo śmierci.
Chcę być człowiekiem pokoju, tak zapewne jak i Wy. Co mogę robić i robię? Staram się spokojnie rozwiązywać konflikty w środowisku, w którym żyję, pracuję i przebywam. Modlę się codziennie o pokój, sprawiedliwy pokój w Ukrainie ale i w Syrii, Iranu czy Etiopii. W czasie wyborów stawiam krzyżyk przy kandydatach rokujących podejmowanie pokojowych rozwiązań. Jak tylko potrafię angażuję się w pomoc siostrom i braciom przyjeżdżającym z Ukrainy, Białorusi, Czeczenii czy Bliskiego Wschodu. Mocno wierzę w Cywilizację Miłości, nowy świat zbudowany na zasadach wolności, braterstwa i solidarności, upoważnia mnie do tego Ewangelia.
Dedykuję wam wszystkim słowa, które codziennie wypowiadam przy ołtarzu – „Pokój Pański niech zawsze będzie z wami!”. Zawsze, w tym pierwszym dniu września i we wszystkie inne dni.