Środa 13 lipca 2022
Prawie codziennie otrzymujemy w Centrum Wolontariatu prośby z Ukrainy o wsparcie, nadawcy starają się przekonywać, że akurat oni robią najbardziej potrzebne rzeczy. Jedna z organizacji prosi, aby ich koniecznie wspomagać, bo domowymi sposobami wytwarzają koktajle Mołotowa.
Młodszych czytelników odsyłam do Internetu, aby nie myśleli, że chodzi o jakiś energetyczny napój. Przy czym, piszą nadawcy prośby, z butelkami nie mają problemu, zbiórka idzie szybko i sprawnie, gorzej z zapalnikami i cieczami wybuchowymi. Pominiemy ten apel naszych nowych znajomych z Ukrainy i pozostaniemy przy transportach ściśle humanitarnych.
Cała Ukraina broni się przed rosyjskimi agresorami, broni się jak może. Podziwiam, na przykład, zwiększoną czujność przed rosyjskimi agentami, co powinno nastąpić również u nas, na razie naiwnie wierzymy, że mamy wokół siebie mamy samych patriotów. Z relacji dobrych znajomych wiem, że w środkowej Ukrainie zdemaskowano prymitywnego moskiewskiego kolaboranta, namiętnie robił zdjęcia dworców kolejowych, stacji transformatorowych i miejskich ciepłowni. W czasie wojny takie zachowania nie znamionują raczej pasji kolekcjonerskich.
Podziwiam także liczne tymczasowe zapory przed miastami i wioskami w Ukrainie, worki z piaskiem, krzyżaki metalowe i drewniane, bloki cementowe, to jakieś namiastki obrony przed ewentualnym najazdem czołgów wroga (patrz zdjęcie). Pewnie, że nie powstrzymają wielotonowych tanków, ale świadczą o woli walki, o mobilizacji społecznej i dobrej samoorganizacji, nikt tego nie nakazywał. To prosty odruch stawiania czoła wrogowi, który może wtargnąć do mojego miasteczka czy wsi. Godne polecenia – ewentualnie – na przyszłość i u nas.
Patrzę na to, co dzieje się w Ukrainie, myślę i o Polsce. Butelek pod koktajle pod dostatkiem, znajdą się może i zapalniki, żelastwo do zdobycia tak jak i betonowe słupy. Ważniejsze, abyśmy mieli też podobnego do Ukraińców ducha walki. Mamy?