Czwartek 7 lipca 2022
Przypominam dziś prawdziwą historię sprzed 200 lat. Tylko z pozoru wydaje się banalna.
W maju 1820 roku, na Uniwersytecie w Wilnie, Tomasz Zan założył Towarzystwo Przyjaciół Pożytecznej Zabawy, zresztą szybko, bo po niespełna miesiącu, rozwiązane przez carską policję. Członkowie owego towarzystwa zwali siebie wzajemnie promienistymi, a to w związku z promionkiem. Promionek, wedle zamysłu Zana, to była jakakolwiek, drobna nawet, ale koniecznie świadoma i dobra rzecz, czyniona każdego dnia. Kto wysyłał takiego promionka, przyczyniał się do kumulacji dobra w jakimś wielkim rezerwuarze, z którego inni mogli potem czerpać.
Zan sugerował, że dzień bez wypuszczenia promionka jest dniem straconym. Promionkiem mogły być odwiedziny chorego, pomoc koledze słabszemu z jakiegoś przedmiotu, podzielenie się kanapką, ale także nauka posługiwania się szablą (nawet drewnianą) czy modlitwa za Patrię, ojczyznę. Jednym z warunków przynależności do Towarzystwa była deklaracja codziennego wysyłania promionka.
Wielu z nas, pewnie prawie wszyscy, zaangażowani jesteśmy w tej wojnie po stronie Ukrainy. Przeznaczyliśmy i przeznaczamy nadal na pomoc Ukrainie wiele energii, czasu, pieniędzy i serca. Tak należało się zachować, nie oczekiwaliśmy uznania ani braw.
Walka trwa jednak nadal i będzie trwała długo, stąd przypomnienie o promionkach. Fala wzajemnej życzliwości, wznoszenie ducha i umysłu, codzienne mnożenie dobra nie mogą opadać. Ewangeliczna zasada – „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” – musi być realizowana na co dzień. I dla Ukrainy i dla dobra wszystkich innych ludzi. Dziękuję, że tak właśnie walczymy!