WIELKANOCNE UCZTY Z OBECNOŚCIĄ I NADZIEJĄ

Bardzo pięknie dane mi było, wraz z wolontariuszami, przeżywać wielkanocne śniadania. To z Naszymi, czyli osobami bez domów, ubogich, bywalców aresztów i zakładów karnych, jest już tradycją od wielu lat w Lublinie. Późnym porankiem zasiadamy wraz z nimi do obficie zastawionych stołów, w tym roku był żurek, mięsiwa, jaja, sałatki, ciasta, owoce, kawa, herbata, może i coś więcej.

Zresztą to tylko smakowite dodatki do najważniejszego – Obecności. Rzeczywiście jesteśmy sobie bliscy, dwanaścioro wolontariuszy i kilkudziesięciu Naszych, stworzyliśmy dobrą wspólnotę, pełną nadziei i serdeczności.

Zawsze spotykamy się – czy to w Wigilię czy w Wielkanoc – w samych dniach tych Świąt, niejako łamiąc pozostałą po czasach komuny tezę, że są to „święta rodzinne” (tym mianem unikano wówczas nazw religijnych). Od kilku lat nie rozdajemy także paczek, które w naszym odczuciu są trochę „zamiast”, zamiast tego, czego najbardziej potrzebujemy – spotkania, rozmowy, słuchania, obecności.

Jeszcze wcześniejszym porankiem miałem wraz z inną grupą wolontariuszy radość śniadania z siostrami i braćmi zwanymi „uchodźcami”. Co to się działo! Byliśmy z trzech kontynentów (pół świata!), z Azji, Afryki i Europy. Narodowości też niemało. Zacznę od  Hongkongu, stamtąd via Londyn przybyła na dwa tygodnie piątka wolontariuszy, pomagają Ukraińcom i tu i za Bugiem. Trafiła się też trójka powiązana z bliżej mi nieznaną telewizją, dziewczyna określiła się jako Ugrofinka, jeden z jej kolegów to Turek a trzeci jest Hindusem. Zagościła również siódemka Irakijczyków z Bagdadu, przeszli szczęśliwie osławioną granicę polsko – białoruską, mówią tylko po arabsku, zatem zaczynamy już trenować. Afrykę reprezentowała Samrawit z Etiopii.

No i jeszcze Białorusini, ale dominowały siostry i bracia z Ukrainy – Ostróg, Równe, Łuck, Kijów, Charków, Zaporoże, Czernichów, Krzemieńczuk, Żytomierz, Odessa, Tarnopol, Iwano – Frankivsk, Chmielnicki i Winnica. W sumie świętowaliśmy w gronie ponad 60 osób, wielkie dzięki wszystkim, którzy swoim pieniędzmi, darami, czasem i energią wspomogli ten pomysł.

Doświadczyliśmy prawdy – „Gość w Dom, Bóg w Dom”. Większość naszych wielkanocnych gości przebywa w prowadzonych przez nasze stowarzyszenia Domów Nadziei (więcej o tym wkrótce napiszę).

W takich wspólnotach – ludzi po więzieniach, ubogich, bezdomnych, wygnanych przez wojny ze swoich ziem, ich dzieci – naprawdę możemy doświadczyć tajemniczej bliskości Powstałego z Martwych Chrystusa i sensu Kościoła Powszechnego, Kościoła w którym jest miejsce dla każdego, Alleluja!

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.