I WIELU NARODÓW
Wielka Sobota 16 KWIETNIA 2022
Kilka dni temu zmarła w szpitalu w Lublinie starsza pani, uciekła z Ukrainy już schorowana, lekarze nie zdołali jej uratować. Jakąś drogą, pewnie według zasady, że „ksiądz powinien się na tym znać”, poproszono mnie, abym znalazł właściwego kapłana na pogrzeb. Zmarła bowiem zażyczyła sobie – co przekazała mężowi – aby pochował ją duchowny prawosławny Patriarchatu Kijowskiego. Przypomnę, że w Ukrainie mamy trzy prawosławne patriarchaty, do niedawna największy Moskiewski (obecnie duchowni i wierni uciekają spod jego jurysdykcji), Kijowski w łączności z Konstantynopolem i nieliczny Autokefaliczny. Są także wierni wyznania grekokatolickiego (głównie zachód kraju) i rzymscy katolicy.
Szczęściem udało mi się znaleźć kapłana z właściwego Patriarchatu, przejazdem goszczącego w Lublinie, pogrzeb odbył się zgodnie z wolą zmarłej. Piszę o tym, ponieważ jest to znak nadciągającej być może zmiany w polskim pejzażu kościelnym. Jeśli diaspora ukraińska pozostanie tutaj na dłużej – a wiele na to wskazuje – normalną sprawą będzie chęć posiadania „swoich” świątyń, pozostanie nam, władzom i obywatelom, znaleźć miejsce na ich zbudowanie.
Swoją drogą mamy na Lubelszczyźnie i Podlasiu do spłacenia pewien smutny historyczny dług z r. 1938. Wydaje mi się, że nie znajdziemy w podręcznikach historii informacji o haniebnej akcji palenia ukraińskich cerkwi od maja do lipca 1938 r. Groteskowo brzmi prawda, że wiele z nich spaliła polska … Straż Pożarna! Wszystko działo się w ramach absurdalnej polonizacji wspomnianych terenów. Ślady tamtych represji znajdziemy nawet bardzo blisko, jakieś 25 km Lublina, bodaj najbliżej jest do Kolechowic, gdzie z dymem puszczono Cerkiew Świętych Kosmy i Damiana.
Przypomnę jeszcze, że sytuacja z lat 1945 – 1989, kiedy to w Polsce, wymyślonej przez Stalina, było miejsce tylko dla Polaków, to najkrótszy okres homogenicznej struktury Rzeczpospolitej. Wcześniej, od zarania przez blisko dziewięć wieków, Rzeczpospolita była wspólnotą Polaków, Litwinów, Rusinów (Białych i tych znad Dniestru i Dniepru, Ukrainy), Tatarów, Ormian, Żydów, Gruzinów, Niemców i nawet … Szkotów. Znalazłem w annałach historii Lublina smaczek, pod koniec XVI w. Szkoci stanowili po Polakach i Niemcach trzecią liczebnie nację, uciekali spod Glasgow przed prześladowaniami anglikanów, jeden z nich był nawet szanowanym rajcą grodu nad Bystrzycą.
Mądrzy władcy wschodnich ziem – np. Firlejowie – wspomagali budowę katolickich kościołów i kaplic, ale także cerkwi, bożnic, meczetów i protestanckich zborów.
Zaraz po zmartwychwstaniu Chrystusa nastąpiło Zesłanie Ducha Świętego, i co czytamy, kogo tam widzimy w pierwszej parafii:
„Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże». Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: «Co to ma znaczyć?» – mówili jeden do drugiego.”
Oczywiście, boję się idei „Polska dla Polaków”, może zaczyna już kiełkować w głowach niektórych polityków, zdobędą na tym wehikule zwolenników. Nie jest to idea ewangeliczna, Chrystusowe zwycięstwo nad złem i śmiercią są dla wszystkich narodów, każdy naród jest Bożym darem, dziś w sposób szczególny są nim dla nas Ukraińcy.
Zdjęcie – obecna cerkiew w Kolechowicach.