Czwartek 24 lutego 2022
To był też luty, dziewiętnaście lat temu, wtedy nadciągała wojna w Iraku. W kościele Świętego Ducha w Lublinie modliłem się razem z muzułmanami z Iraku, Algierii, Sudanu, Czeczenii, Egiptu i Jemenu o pokój i oddalenie groźby wojny, to była odpowiedź na apel Jana Pawła II. Więcej o tym przeczytacie tutaj:
https://info.wiara.pl/doc/144880.Wspolna-modlitwa-przeciwko-wojnie
Wtedy wojna nadeszła, zginęły setki tysięcy ludzi. Mimo to uważam, że zrobiłem – inni uczestnicy tamtej modlitwy także – to, co mogłem i co powinienem.
Teraz modlę się o pokój w Ukrainie codziennie, to mogę i powinienem robić. Codziennie rano otwieram Internet i patrzę, czy wojna w Ukrainie nie rozgorzała na dobre, bo trwa już od ośmiu lat w różnych formach. To samo robi – na przykład – ks. Jarosław Rokhman w Stanisławowie (Iwano – Frankiwsk) i ks. Igor Kozankiewicz (Drohobycz), na zdjęciach.
Ze wspomnień dziadków wiem, że poranek 1 września w 1939 roku był – pomimo wszystko – zaskoczeniem, sam już dobrze pamiętam, że noc z 12 na 13 grudnia 1981 r. też była spełnionym złym snem. Wojna lubi noce i poranki.
Nie wiemy jak dalej potoczą się wydarzenia na Wschodzie, co przyniosą kolejne dni. Ja jestem, tak to nazwę, w „stanie podwyższonej gotowości”, co także polecam. To oznacza nie tylko modlitwę, ale także dobrą codzienną służbę najbliższym, bez spóźniania się, za to z większą pieczołowitością w rozmowach czy choćby ze wzmożoną ostrożnością za kierownicą. W podwyższonej gotowości, coś na wzór Chrystusowego wezwania do aktywnej czujności.