TRZY SPOWIEDZI  RADOŚĆ WIELKA

Środa 17 listopada 2021

Spowiedź to rzecz intymna, bardzo święta, czasem jednak i zabawna. Pierwsza, o której piszę, jest zasłyszana. Do spowiedzi, po kilkunastu latach przyszła jeszcze młoda, bardzo wesoła i średnio grzeszna dziewczyna, wyznała winy mniejsze i większe, ale trafiła na spowiednika starszej daty. I ten, po wysłuchaniu dopowiedział:

– Ale proszę pani, trzeba jeszcze podać liczbę i okoliczności grzechów ciężkich …

Przez wyobraźnię dziewczyny przemknęły dyskoteki, namioty i riwiery, z nieudawaną skruchą zapytała:

– Naprawdę miałam liczyć?

– No tak, to konieczne!

– Dobrze, proszę ojca, od tej pory będę liczyła…

Brawo, szczera panna, pobożna.

Teraz moja spowiedź, kilka lat temu, na Jasnej Górze, rano lecę, myślę, że pięknie przy Matce Bożej rozprawie się ze wszystkimi grzechami. Jestem pierwszy w kolejce, chyba siódma rano. Do konfesjonału zmierza powolnym krokiem paulin, gruby, za gruby, pewnie bliski zawału. Aromat niedawno wypitej kawy ciągnie się za nim na metrów pięć, mnie też łaskocze w nozdrzach. Pakuje się do klatki, a ja zaraz buch na kolana i wtedy burę słyszę:

– Nie zapaliłem światełka! Gdzie się pcha? Zapalę, to można podejść!

Pokornie oddalam się na dwa kroki, światełko błyska, zaczynam od tego, że jestem księdzem od dwudziestu lat … I słyszę:

– Bracie, przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś duchownym…

Ja na to, oświecony Bożym światłem odparowuję:

– Grzechy wyznałem, daj rozgrzeszenie i pokutę, idę zaraz na kawę, popraw się, bo z czyśćca długo będziesz wyłaził, amen.

Trzecia spowiedź, zasłyszana też, pani napisała na kartce wszystkie grzechy, wśród nich, że klęła na wredną sąsiadkę. Idąc do kościoła karteczkę zgubiła, znalazła ją ta „wredna sąsiadka”, no i się dopiero rozkręciła sąsiedzka jatka, uff! Przecież odpuszczane są nam grzechy też zapomniane, lepiej nie spisywać!

Siostry i bracia, damy radę!

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.