Wtorek 14 września 2021
Krzyż. Kiedy myślę o nim najpierw jest skojarzenie – Bóg. A zaraz potem wszystko inne, co jest dla mnie ważne. Krzyż to śmierć, ale nie taka straszna, bo z dalszym ciągiem. Do VI w. w chrześcijaństwie nie umieszczano postaci Chrystusa, podobnie jest chyba do dziś w prawosławiu, wszak dla Chrystusa nic się na krzyżu nie skończyło, śmierć przestała być ostatnim akordem ludzkiego losu.
A dalej krzyż to codzienność, dobrze pamiętam wezwanie Chrystusa, jeśli ktoś chce Go naśladować, to ma nieść krzyż codziennie. Codziennie! Każdego dnia. Noszenie krzyża od czasu do czasu to jest coś w rodzaju „akademii ku czci”.
I jeszcze dalej, krzyż to drugi człowiek, noszenie drewna przy odrobinie treningu może być nawet przyjemne i dla zdrowia korzystne. Noszenie ludzi to krzyż prawdziwy. Bardzo jestem wdzięczny ludziom, którzy mnie noszą, jako swoje krzyże.
I najdalej, krzyż to miłość. Szalona, ale przecież każda inna to tylko strata czasu i sił.
Dziś Święto Podwyższenia Krzyża. Mamy przynajmniej kilka powodów do wielkiej radości.