Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Znam te słowa od lat. I wiem, że od ich wypełniania zależy sens mojego życia tutaj i ostateczny los. Wierzyć w Ewangelię, to nie znaczy jakoś ogólnie być po jej stronie.
Uczę się, nie zawsze dobrze, przekładać Ewangelię na życie. I czytam:
Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną.
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!
A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.
Widzę, jak wiele mam do zrobienia, żeby ułożyć życie zgodnie z Ewangelią, w którą wierzę. Nie porzucam mojej wiary nawet jak z trudem przychodzi mi zmówić zdrowaśkę za kogoś kto jest do mnie źle nastawiony, nie mówiąc już o policzku, ledwo znoszę cios w ten pierwszy. Muszę się jeszcze mocno nawracać.
Wierzę w Ewangelię, najlepszy projekt życia jaki znam.