TANIEC Z WIELBŁĄDEM Czwartek 6 lutego 2020

Za trzy miesiące pójdziemy wybierać prezydenta Polski. Żaden z kandydatów nie przejdzie testu na inteligencję, kartkówki ze znajomości historii Polski czy zapisów w konstytucji. Wybierzemy nie najlepszego człowieka, ale najbardziej popularnego. W tę śmieszną grę, zwaną demokracją, gramy już ponad 30 lat.

Tymczasem jest karnawał, dlatego przypominam czytelnikom suchar, ale zabawny, mam nadzieję. Tak ku rozśmieszeniu serc. Z przymrużeniem oczu J

Zdarzyło mi się w liceum mieć cudowną koleżankę o oszałamiającej wprost urodzie i ciętym języku. Że język miała cięty, to się przekonałem później, bo najpierw to ta uroda, piękno, ten blask, cudowność mnie oślepiały.

I zdarzyło się, że na jednej z zabaw szkolnych, pokonując speszenie i ewentualność kosza, podszedłem do niej z pytaniem, czy chciałaby ze mną zatańczyć. Kiedyś panią pytało się czy „zechciałaby…”, oczywiście wiadomo było, że „zechciałaby”, ale wypadało zapytać. Moja wybranka zechciała. Jasne, że nie wybrałem jakiejś skocznej melodii, tylko spokojną, romantyczną, nastrojową, taką akurat dla dwojga. Ba, pamiętam do dziś, co za melodia, gra mi wszak jeszcze w sercu! Ruszyliśmy, w miarę blisko siebie, a ja w tańcu robiłem wszystko, aby odległość między nami malała, przy okazji życząc sobie, aby prawa fizyki dotyczące odległości między ciałami, uległy całkowitemu zawieszeniu. Oboje jakbyśmy „coś tam, coś tam”, ku sobie się nachylali. Oczywiście „coś tam, coś tam” wówczas nie miało żadnego podtekstu alkoholowego, to było porządne liceum!

Po jakimś czasie moja partnerka, niższa od mnie, wspięła się leciutko na palcach (była niespotykanie zgrabna!) i szepnęła mi wprost do ucha:

– Wiesz, Mietku, kiedy tańczymy tak razem, to czuję się, jak… To czuję się jak … Jak na pustyni…

Serce zaczęło mi walić z prędkością absolutną. Ruszyły uczucia i marzenia – „Ona nie widzi poza mną świata! Czuje się jakbyśmy byli sami! Nikogo poza nami. Tylko ja i ona, ona i ja, a wokół nas pustynia! Tak, nikogo poza nami, jesteśmy tylko my, ona i ja, ja i ona! Jakież szczęście! A ona przecudowna! Marzenie!”. Milion takich myśli latało mi po głowie, upajałem się radosnym szczęściem.

Nie przerywając tańca, dążyłem do radykalnego zmniejszenia odległości między nami, choć pewnie odległość ta osiągnęła stan absolutnego zera. Upojony tańcem i bliskością mojej Wymarzonej, ja z kolei nachyliłem się ku jej subtelnemu uchu i zapytałem:

– Tak … Tak… Czemu czujesz się tańcząc ze mną jak na pustyni?

Zapytałem w przekonaniu, że oto za chwilkę usłyszę: „Bo tylko ty i ja, jedyni…”

Ona znów wspięła się leciutko na palcach (była niespotykanie zgrabna!) i szepnęła mi wprost do ucha:

– Tak, tańcząc z tobą czuję się jak na pustyni, bo wiesz… Bo tańczysz jak wielbłąd…

Proszę zrozumieć, od tamtej pory nie tańczę. A Wam wszystkim szerokiego parkietu!

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.