Ludzie się gubią, niczym te ewangeliczne owce i drachmy. To jeszcze nie jest najgorsze. Najgorzej jak nikt ich nie szuka. Jeśli stają się niczyi.
Bardzo młody chłopak, niespełna 19 lat, kilka tygodni temu wyszedł z więzienia. Odwiedzał cię ktoś? – pytam. Przez ten rok nikt – odpowiada.
Jeszcze bardziej zapomniani, niczyi i nie-szukani są ludzie bezdomni. Doskwiera im najbardziej nie brak dachu nad głową, ale samotność i pustka wokół. Kiedy razem z wolontariuszami odwiedzamy ich, w altankach, prowizorycznych legowiskach pod chmurką, nie pytają czy mamy coś do jedzenia. Witają się radośnie i cieszą, że ktoś ich odnalazł i przyszedł.
O to chodzi dzisiaj w Ewangelii.
Zdjęcie pochodzi z posługi Gorącego Patrolu, wsparcia lubelskich wolontariuszy dla osób bezdomnych. Od wielu miesięcy nie mówimy „bezdomni”, mówimy – „Nasi”.
Liturgia słowa
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”.
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam”.
Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca».
(Łk 15,1 – 10)