ALE MI SIĘ MAJÓWKA UDAŁA! Poniedziałek 6 maja 2019

My Polacy nigdy nie jesteśmy sami winni temu, że jest źle. Zwykle tłumaczymy sobie, że winni są politycy. Albo wredni sąsiedzi. Albo zrzędzący małżonek. Albo księża. Albo niskie ciśnienie. Gdybyśmy tylko mieli lepszych polityków, sąsiadów, małżonków, księży i podzwrotnikowe ciśnienie, byłoby wspaniale. A tak, przez nich, to jest źle.

Kto popsuł długą polską majówkę? Przecież należało nam się słońce, ciepłe wieczory, gwieździste niebo przy piwku i leżakowanie. A tu lipa, czapeczki się przydają, co bardziej wrażliwym nawet rękawiczki. Na Putina trudno zgonić ten stan rzeczy, może trochę na Trumpa, wszak nie widzi zmian klimatycznych. Na dodatek na razie im dalej w maj tym gorzej z pogodą.

Od dłuższego czasu modliłem się o deszcz, dobrze, że trochę padało, bo bilans wodny mamy tragiczny. A że przy okazji ciut chłodniej było to mały mankament. Miałem bardzo udany początek maja, którego nie nazywam „długim weekendem”, bo jeszcze nie zgłupiałem, żeby od wtorkowego wieczoru obchodzić koniec tygodnia. Pięć powodów mojej radości podaję do wiadomości.

Pierwszy jest taki, że w końcu zaczęły rozkwitać octowce, potrzebowały wilgoci. Drugi jest taki, że koncertują już słowiki, słyszałem je w tarninach. Trzeci, że rozbrzmiewają już niezwykłe głosy kukułek, niech tam drozdy i sroki uważnie patrzą co im podrzucą do gniazd. Czwarty, że przybyły już ostatnie z lęgowych ptaków, czyli prześliczne wilgi (patrz foto).

Mamy na razie bardzo piękny maj, świetną pogodę. Politycy są w formie, sąsiadów moglibyśmy mieć o wiele gorszych, o małżonkach się nie wypowiadam z powodu braku, o księżach z powodu wiadomego, na ciśnienie mam dobrą kawę.

Piąty powód mojej majowej radości to ludzie – że istnieją, są obok mnie, ze mną, przy mnie, że rozumieją i słuchają, że mają w sobie tak wielkie pokłady dobra. Przepięknie to wszystko Pan Bóg wymyślił, Alleluja!

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.