Kazanie na 1 Niedzielę Adwentu 2 grudnia 2018 Podzielę się z wami moim planem na Adwent. Od wielu lat zamiast choinki mam mały stroik, w ogóle świerki najbardziej podobają mi się w lesie. Nie pamiętam kiedy ostatnio na Wigilię jadłem dwanaście potraw, zwykle poprzestaję na trzech. Prezenty staram się rozdawać przez cały rok. To już napisałem czego nie będę robił w Adwencie.
Cały mój plan na Adwent jest prosty. Chcę trochę więcej słuchać ludzi. Dłużej patrzyć w oczy. Lepiej rozumieć.
Chcę bardziej być – do ludzi i dla ludzi. Do ludzi i dla ludzi. To nic oryginalnego. Tak właśnie uczynił Pan Bóg, który tak bardzo blisko chciał być z ludźmi (z nami), że aż stał się jednym z nas.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.
Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».
(ŁK 21, 25 – 28. 34 – 36)