Sobota 7 lipca 2018 Tak, wiara daje wolność, nie jest to frazes. Przed 38 laty zadziałało to w Świdniku.
Jutro, 8 lipca minie kolejna rocznica początku strajku w WSK (Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego) w Świdniku. Zanim jednak Mirosław Kaczan wyłączył swoją szlifierkę i krzyknął „Strajk!”, w mieście działała już wiara. Nie było z nią łatwo, bo Świdnik (podobnie jak Kraśnik Fabryczny i Poniatowa w naszym regionie) planowany był jako „miasto bezbożne”, bez kościoła, cmentarza czy choćby krzyży. Mieszkańcy miasta, w przeważającej większości pracownicy WSK i ich rodziny, na niedzielną Mszę Świętą musieli chodzić kilka kilometrów do Kazimierzówki albo Mełgwi. Przy ponad 30-tysięcznej populacji, tworzyły się swoiste pielgrzymki.
Wiara w Świdniku zadziałała żywiej dzięki charyzmatycznemu proboszczowi, „ojcu Świdnika”, ks. Janowi Hryniewiczowi. Od r. 1970 ks. Jan organizuje wspólnotę wiary i modlitwy i wbrew wysiłkom władz, krok po kroku wznosi pierwszy kościół w mieście. Świdniccy robotnicy kopią pod fundamenty świątyni, zalewają beton, skądś wynajdują deski, gwoździe, pręty i cegły. Biskup Pylak stawia budowniczym trzy oryginalne warunki: „Kościół ma być okrągły, z betonu i jasny”, zgodzili się, słowa dotrzymali, do dziś tak wygląda. Na Pasterkę w r. 1979 świdniczanie śpiewają już „Podnieś rękę Boże dziecię” w dolnym kościele. Modlą się gorąco, bo kilkaset osób uczestniczyło pół roku wcześniej we Mszy Świętej na ówczesnym Pl. Zwycięstwa w Warszawie razem z pierwszym polskim papieżem, Św. Janem Pawłem II.
Ks. Hryniewicz, niezwykle barwna postać, z Wileńszczyzny, uratowany w czasie II wojny przez Żyda, umacnia wspólnotę mądrymi kazaniami.
Kiedy Kaczan wyłącza szlifierkę i krzyczy „Strajk!”, świdnicka wspólnota podchwytuje wezwanie, trzy godziny później ustaje produkcja helikopterów i „wuesek” (starsi tłumaczą to pojęcie dziatwie!). Są postulaty, władza się ugina, ale ogień ogarnia inne zakłady w Świdniku, kilka dni później Czesław Niezgoda przyspawa lokomotywę do torów w Lublinie i buntuje się całe miasto. A w sierpniu walczy już Gdańsk, potem cała Polska, eksploduje Solidarność. Resztę znacie, niektórzy może z książek. Wszystko zaczęło się w Świdniku!
Reportaż z dziejów świdnickiego protestu zamieściłem w najnowszym wydaniu „Niedzieli”, edycja lubelska – http://niedziela.pl/artykul/137892/nd/Iskra-ze-Swidnika-odmienila-Polske . Tam też piszę więcej o ks. Janie.
Dodam tylko, że przed Świdnikiem 26 czerwca skutecznie protestowali także robotnicy w Tomaszowie Lubelskim, filii świdnickiej WSK.
Do tego wpisu dołączam trochę zdjęć, udostępnionych przez świdniczan – bardzo dziękuję – przy nich są opisy. Dowiecie się z nich m.in. dlaczego Lech Wałęsa w r. 1981 nie chciał przylecieć helikopterem do Świdnika. Te zdjęcia są w FB wersji, na moim profilu.
Na tym – Ks. Jan, miłośnik motoryzacji, przy słynnym Fiacie 125 P.